-Ja ciebie też lubię...i to nie mało. - wyznałam. Delgado był bardzo miły. Był wyjątkowy.
-Oj tam. - mimowolnie położyłam pysk na jego łapie. Nie odrzucił jej, wręcz przeciwnie. Wtulił swój łeb, na moim karku i powiedział:
-Jesteś wyjątkowa.
-Nie. Jestem zwykła...zwyczajna. - zaprzeczyłam.
-Mylisz się. Jak mogę ci udowodnić, że się mylisz? - spytał.
-Nie mam pojęcia. - westchnęłam, tracąc nadzieję na cokolwiek. Nagle ni stąd ni zowąd, Delgado pocałował mnie mocno w pysk.
-Czy teraz ci uświadomiłem twoją wyjątkowość? - spytał zadowolony z siebie.
-Ale... - zaczęłam. Co on zrobił? Ach, tak. Pocałował mnie. MNIE?!
-No cóż...Na pierwszym spotkaniu, kogoś pocałować...To szaleństwo, ale ja cię naprawdę kocham. - wyznał.
-Delgado...Mnie? - spytałam.
-Tak. - odrzekł z szelmowskim uśmiechem.
-Ja ciebie też...Czy będziesz moim partnerem? - spytałam bardzo nie pewnie.
<Delgado?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz