wtorek, 18 marca 2014

Od Rose - CD Blu

Przeszyłam mojego partnera lodowatym wzrokiem. Ten zaś zaskoczony, odsunął się ode mnie gwałtownie.
-Co się z tobą dzieje? - spytał zdenerwowany.
-Blu, usiądź. - poprosiłam. - Musimy porozmawiać.
-Wytłumacz mi wreszcie o co chodzi. - domagał się Blu, gdy usiadł koło mnie.
-Matrix jest betą. Czuje się odpowiedzialny za cały świat. Ale gdy stanie się coś niepokojącego, obarcza wszystkich, ale nie siebie! - wyżaliłam się. - Przepraszam, że jestem zła nawet w stosunku do ciebie, ale mam już Matrixa serdecznie dosyć.

<Blu?>

Od Shaniary - CD Oroza

Westchnęłam bezradnie.
- Chyba na to wygląda.. - powiedziałam.
- Ale, jak mamy mu wszystko wyjaśnić? Że jego rodzina nie żyje, że ktoś musi się nim zająć, że opiekować nim będziemy się właśnie my? - Zapytałam. Miałam nadzieję, że Oroz będzie wiedział jak mu to powiedzieć.

<Oroz?>

Od Oroza - CD Shaniary

- ... ja się jeszcze nigdy nie zajmowałem wilczkiem....
Mały otworzył oczka.
- Jak się nazywasz? - zapytała Shaniara 
- Picolo- powiedział przerażony
- Gdzie twoja rodzina? - zapytałem
- Zaatakowali ją
Razem z Alfą spojrzeliśmy na małego. 
- Gdzie mieszkasz? Pamiętasz jak tam dojść?
- Tak, chyba tak...
Mały zaczął nas prowadzić do miejsca jego watahy. Co tam zobaczyliśmy, było przerażające. Wszędzie ogień, spalone drzewa. Brak żywej duszy.
- Mamo, tato!- zaczął szlochać wilczek
- Chodźmy stąd-powiedziałem
- Dobrze
Później poszliśmy na polowanie. Picolo najadł się i poszedł spać w mojej jaskini. Ja jeszcze rozmawiałem z Shaniarą:
- I co teraz? Nikt z jego watahy nie żyje. Chyba my musimy się mim zająć.
<Shaniara?>

piątek, 14 marca 2014

Od Blu - CD Matrixa

Patrzyłem raz na Matrixa raz na odbiegającą Rose. Również byłem nieco zaskoczony i podobnie jak Matrixa zaskoczyło mnie gwałtowne zachowanie Rose. Przed naszymi "Wakacjami" była znacznie spokojniejsza.
- Poczekaj tu - powiedziałem do Matrixa a sam pobiegłem za Rose.
Zgubiłem ją jednak po zapachu udało mi się do niej dotrzeć.
- Hej Rose... - powiedziałem do wadery łagodnie - Mogę cie o coś zapytać?
- O co chodzi? - zapytała
- Czy coś się stało? Wydawało mi się, że ty i Matrix macie ze sobą dobry kontakt.

<Rose?>

wtorek, 11 marca 2014

Od Aileny

-Ailena, uważaj! - krzyczał tata. Ale ja nadal swoje.
-Bo co? - spytałam.
-Wrr.. - usłyszałam.
-AAAA! - zaczęłam wrzeszczeć, jednak po chwili okazało się, że to był Moon.
-Synu, jak mogłeś? - spytała mama, której było strasznie przykro.
-Oj tam. - wydukał Moon.
-Co się dzieje? - weszła Shaniara.
-Nic takiego...Zaraz, Shaniara? - zdziwiła się mama.
-Przyszłam Was odwiedzić. - powiedziała z uśmiechem.

<Ktoś kto tam był?>

niedziela, 9 marca 2014

Od Matrixa - CD Blu

Biegłem do Rose, gdy nagle zauważyłem przy sobie Blu. Zignorowałem go i zauważyłem w oddali Rose.
-Och, witaj Matrixie! - przywitała mnie ciepło.
-Dlaczego to zrobiłaś? - spytałem.
-Ja już mówiłem, to był mój pomysł. - wtrącił się Blu, w obronie swej partnerki.
-Cichosza! - uciszyłem basiora. - Mów! - rozkazałem siostrze. Spojrzała się na mnie zdziwiona.
-Wrrr - zaczęła groźnie warczeć. Teraz to mi szczęka opadła.
-Rose, uspokój się! - krzyknąłem.
-Od kiedy to masz mi prawo rozkazywać, Matrixie!? Nie jesteś moim ojcem! - Rose odbiegła, zostawiając mnie i Blu samych.
-O co jej chodzi? - spytałem sam siebie.

<Blu?>

Od Luny - CD Scotta

-Ależ oczywiście! Kocham cię. - wtuliłam się w sierść Scotta. Ten dzień był cudowny. Poszliśmy nad wodopój, gdzie razem kąpaliśmy się w ciepłej wodzie. Później odwiedziliśmy Shaniarę, moich rodziców i Rose. Oczywiście Rose była z Blu.
-Jak wszystko się nam dobrze układa, czyż nie? - spytałam Scotta, promieniejąc radością.
-O tak... - wyszeptał i znów mnie pocałował.

sobota, 8 marca 2014

Od Blu - CD Matrixa

- Heh... - zaśmiałem się zakłopotany - Wybacz ale...
- Jakie ale? A co gdyby coś wam się stało? Nie wiedział bym nawet gdzie jesteście.
- Naprawdę przepraszam, to był mój pomysł. Rozumiem, że martwisz się o siostrę jednak zapewniam cię, że nic by nam się nie stało.
- Jak możesz być tego taki pewien? - zapytał Matrix
- To nie istotne. W każdym razie zależało nam abyśmy mogli pobyć trochę sami.
- Tutaj też mogliście pobyć sami. Z resztą gdybym wiedział gdzie jesteście też mogli byście pobyć sami.
- Tak mówisz ale jestem pewien, że gdyby ktoś wiedział gdzie jesteśmy nie mogli byśmy zostać naprawdę sami. - próbowałem wyjaśnić Matrixowi jednak ten wyraźnie obstawał przy swoim.
- No dobra - powiedział w końcu - A gdzie teraz jest Rose?
- Przy wodopoju - odpowiedziałem z uśmiechem
Matrix nic nie mówiąc od razu pobiegł w tamtą stronę. Stałem chwilę wpatrując się jak odbiega. Po chwili postanowiłem pobiec za nim.

<Martix?>

czwartek, 6 marca 2014

Od Scotta - CD Luny

Mimo, że na twarzy nie miałem uśmiechu w głębi ducha byłem najszczęśliwszy na świecie. Luna była we mnie zakochana. Nagle poczułem, że ktoś włamuje się do mojego umysłu a później z niego wychodzi. Musiała to być Luna, bo zobaczyłem, jakiś błysk w jej oczach.
-Scott.. - wyszeptała.
-Luna, moje serce...wybrało ciebie. - uśmiechnąłem się do niej. - Kocham cię.
-Scott, bez ciebie moje życie nie ma sensu! - podbiegła do mnie i zaczęła mnie całować.
-Tak jak i moje bez ciebie. - wyszeptałem później. - Czy zostaniesz moją partnerką? Na wieczność?

<Luna?>

środa, 5 marca 2014

Od Luny - CD Scotta

-"Ale się wrobiłam!" - pomyślałam.
-Co kochasz? - spytał zdziwiony i zaciekawiony Scott.
-Nie nic. - weszłam do jego umysłu. Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem co po prostu zignorowałam.
"Co ona chciała powiedzieć? A co jeśli i ja ją kocham?". To właśnie przeczytałam z jego myśli. Czyli jednak się domyślił.
-Czytasz mi w myślach? - spytał na głos.
-Ale nie... - zaczęłam. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
-Luna, proszę. Powiedz wreszcie co cię gryzie. Nie potrafię czytać ci w myślach! - przypomniał mi z wyrzutem.
-Ale...Sam już wiesz. - przyznałam wstydliwie.
-Co wiem? - spytał zaintrygowany.
-O matko! Czytałam ci w myślach i wiesz co chciałam powiedzieć! - wykrzyknęłam. Zaczęłam tracić cierpliwość, a to wszystko przez, że najwidoczniej Scott nie był zadowolony z tego co chciałam mu powiedzieć.

<Scott?>

poniedziałek, 3 marca 2014

Od Scotta - CD Luny

Było mi strasznie przykro. Myślałem, że Luna choć trochę ucieszy się na mój widok. A tu takie rozczarowanie. Zaczęła mi się strasznie przyglądać (Luna, rzecz jasna).
-Coś ze mną nie tak? - spytałem.
-Nie...Tylko, zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego masz taką mocno błękitną sierść? - spytała, wyraźnie zaintrygowana swoim spostrzeżeniem.
-Długa historia. - stwierdziłem niechętnie. - Ja kocham długie historie ale ty nie.
-Racja, ja kocham ci... - zamilkła w połowie słowa. Tylko, co ona chciała powiedzieć?
-"Tylko nie to." - pomyślałem. A co, jeśli i ja ją...kochałem?

<Luna?>

Od Luny - CD Scotta

-Cześć Scott. Coś się stało? - spytałam od razu.
-Nie nic. Po prostu... - zaciął się.
-Mów, mów. - zachęciłam go.
-Luna, ja po prostu mam smutny dzień. - wyznał.
-Rozumiem cię. Też dzisiaj mam ponury dzień. Dlatego do mnie przyszedłeś? - stwierdziłam po chwili, że mówię tak, jakbym nie chciała jego towarzystwa.
-Mogę pójść. - powiedział wstając. 
-Nie! Scott, przejdziemy się? - poprosiłam.
-Dobra. - szedł za mną niechętnie, gdy opuszczaliśmy zatłoczoną jaskinię. Ciągle był smutny i przygnębiony. Jednak chyba nie tylko z powodu pogody. Z mojego powodu również.

<Scott?>

niedziela, 2 marca 2014

Od Scotta

Dołączyłem do Watahy Black całkiem nie dawno. Póki co, najbardziej zaznajomiłem się z Luną. Była bardzo miłą i ciepłą waderą, jeśli chodzi o charakter. Dziś była deszczowa pogoda i miałem trochę słabe poczucie humoru. Z tego powodu chciałem z kimś pogadać, aby się trochę rozweselić. Poszedłem do jaskini i na całe szczęście zastałem tam prawie wszystkich. Nie mogłem tylko znaleźć Luny.
-Dzień dobry. Gdzie jest Luna? - spytałem samca beta.
-Tam w kącie. - poinformował mnie Matrix.
-Dobrze, dziękuję. - i rzeczywiście zauważyłem Lunę z kącie jaskini. Podszedłem do niej. Rozczarowany zauważyłem, że i Luna nie wygląda najlepiej.
-Hej Luna. - przywitałem waderę.

<Luna?>

Od Evie - CD Delgado

-Delgado, chciałbyś mieć szczeniaki?! - spytałam z niedowierzaniem.
-Całą gromadkę. - uśmiechnął się ponownie.
-Szkoda, że to marzenie nigdy się nie spełni. - powiedziałam smutno.
-Dlaczego? - zdziwił się basior.
-No nie wiem. - stwierdziłam.
-Evie, przecież do tego niczego nie potrzeba! - zawołał szczęśliwy.
-Racja. - doszliśmy do jaskini. Było ciepło i przytulnie. Cały ten wieczór był piękny...

~Następnego dnia~

Wstałam dość wcześnie, obudzona przez skurcze w brzuchu. Poszłam nad wodopój. Spotkałam tam Marę.
-Coś się stało? - spytała się mnie, widząc mój stan.
-Oj tak. To znaczy nie wiem. Czuję dziwne skurcze i mdłości. - wyżaliłam się. Mara natychmiast do mnie podeszła. Zbadała mnie i powiedziała szcześliwie:
-Evie! Jesteś w ciąży! O dziwo nawet wiadomo ile będzie szczeniaków! - mówiła.
-Ile? - spytałam od razu.
-5. Cała gromadka! - Mara pogratulowała mi a ja pognałam do Delgado.
-Gdzie się podziewałaś, Evie? Martwiłem się. - mówił smutno.
-Przepraszam. Delgado! Nasze marzenie, się niedługo spełni! - opowiedziałam mu wszystko a gdy skończyłam Delgado był wyraźnie szczęśliwym wilkiem. To był cudowny dzień.
 

Od Delgado - CD Evie

-Kochana, nie musimy. - powiedziałem.
-Ale sam chciałeś. - przypomniała mi.
-Możemy...Możemy pójść do Luny. Co ty na to? - spytałem.
-Ale... - zaczęła.
-Chyba, że wolisz...wrócić ze mną do jaskini.
-O tak. Strzał w dziesiątkę, Delgado! - pochwaliła mój plan.
-No to chodźmy. - szliśmy w milczeniu, co trochę mnie zaniepokoiło. - Coś się stało, Evie?
-Nie skądże. - odpowiedziała, lekko zadumana.
-Proszę cię, tylko mnie nie kłam. - poprosiłem.
-Delgado, nie musisz wszystkiego wiedzieć. - usłyszawszy to natychmiast się zatrzymałem.
-Słucham? Ukrywasz coś przede mną? - spytałem rozczarowany.
-Nie absolutnie! - zaprotestowała.
-Więc dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - dopytywałem.
-No dobrze...Powiem. - poddała się Evie.
-A więc?
-Przez ten cały czas myślałam o moim najskrytszym marzeniu...O wesołych cichych szczekaniach małych stworzeń, którymi mogłabym się zajmować bez chwili przerwy. - mówiła zafascynowana.
-Mówisz o...szczeniakach? - spytałem zaskoczony...pozytywnie.
-Tak...Delgado, nie bierz tego na poważnie. To tylko marzenia. - uprzedziła mnie partnerka.
-Evie, w takim razie mamy takie same marzenia. - uśmiechnąłem się do niej szelmowsko.

<Evie?>

Od Shaniary - CD Oroza

Podniosłam małego z ziemi. Był przerażony i nie mógł nic powiedzieć.
- Oroz, zaopiekujemy się nim? - Zapytałam, Malec był naprawdę prze słodki.. Heh..
- Ale.. - Na chwilę się zaciął a potem odpowiedział:

<Oroz?>

Nowy wilk!

Dziś dołączyć nowy wilk do watahy...Black!

Powitajmy Scotta!

Od Luny

Życie dorosłego wilka jest czymś niezwykłym. Można o sobie decydować, robić samodzielne kroki. Wszystko można robić samemu. Jednak takie życie ma swoje minusy. Otóż, trzeba brać za wszystko odpowiedzialność. Ja jednak w pełni byłam zadowolona z dorosłego życia. Wylegiwałam się teraz na słońcu, patrząc na zieloną trawę, która mnie otaczała ze wszystkich stron. W oddali widać było jakiegoś wilka, który usilnie próbował upolować jakąś zwierzynę. Trochę mnie to wkurzało, bo byłam głodna, a nie chciało mi się iść i zapolować. Wstałam więc i podbiegłam do wilka.
-O! Witaj, Roranie! Co robisz? - spytałam.
-Poluję, a co? - powiedział.
-A nic, tak się zastanawiałam. Co u was słychać? - spytałam od niechcenia.
-U "was"? - zdziwił się. - Znaczy u kogo?
-Co słychać w watasze White. - wyjaśniłam.
-Nic szczególnego nie słychać. Ostatnio Yurii, często chodzi do Shaniary. Nie wiesz o co chodzi? - poinformował mnie.
-Nie wiedziałam, że mają aż takie zażyłe stosunki. Nie wiem, niestety o co chodzi. - rzekłam smutno.

<Roran?>

Od Evie - CD Delgado

-Pójdę, pójdę. - zgodziłam się. - A pójdziemy później do Kathine?
-Do Kathine? - zdziwiłem się.
-Tak. A co? - spytałam.
-Wydaje mi się, że ona ma swoje sprawy na głowie. Ja to bym poszedł do Shaniary, albo do Matrixa i Sjeny. - powiedział Delgado.
-Dlaczego akurat do nich? Przecież oni nie należą do watahy dnia! - przypomniałam mu.
-No niby, ale uważam, że chcieliby znać wieści z sąsiednich watah, nieprawdaż?
-W sumie racja. To chodźmy nad ten wodopój. - zrezygnowana szłam nad wodopój z moim partnerem. Gdy zaspokoiliśmy pragnienie, powiedziałam:
-To teraz do Matrixa...

<Delgado?>

sobota, 1 marca 2014

Od Delgado - CD Evie

-Evie, przecież wiesz, że się zgadzam!  - zaśmiałem się szelmowsko.
-Och, naprawdę? Delgado...jestem prze szczęśliwa! - krzyknęła.
-Ja również Evie.  Kocham cię nad życie... - przytuliłem moją partnerkę.
-Ja ciebie też. - wyznała.
-Może poszłabyś ze mną nad wodopój? - spytałem. Od tego wszystkiego zachciało mi się pić.

<Evie?>