-Cześć Scott. Coś się stało? - spytałam od razu.
-Nie nic. Po prostu... - zaciął się.
-Mów, mów. - zachęciłam go.
-Luna, ja po prostu mam smutny dzień. - wyznał.
-Rozumiem cię. Też dzisiaj mam ponury dzień. Dlatego do mnie przyszedłeś? - stwierdziłam po chwili, że mówię tak, jakbym nie chciała jego towarzystwa.
-Mogę pójść. - powiedział wstając.
-Nie! Scott, przejdziemy się? - poprosiłam.
-Dobra. - szedł za mną niechętnie, gdy opuszczaliśmy zatłoczoną jaskinię. Ciągle był smutny i przygnębiony. Jednak chyba nie tylko z powodu pogody. Z mojego powodu również.
<Scott?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz