Robiło się ciemno. Nie chciało mi się wracać, ale wiedziałam, że wataha będzie się martwiła o mnie i o Marę, bo nie powiedziałyśmy nawet reszcie, że wybieramy się na przechadzkę.
-Eh... Chyba powinnyśmy wracać. - stwierdziłam ze smutkiem.
-Hm... - uśmiechnęła się do mnie skrycie. Tego się bałam. Mara czasami ma szalone pomysły a jej uśmiech wskazywał, że takowy jej przyszedł do głowy.
-Proszę, żeby to nie była głupia rzecz. - powiedziałam.
-Bella! Nie mam złych zamiarów. - wyjaśniła, ale uśmiech nadal tkwił na jest jasnej twarzy. Usłyszałam dziwny skowyt. Wilka oczywiście.
-Chyba coś się stało! - krzyknęłam i pognałam w las, nie patrząc co zrobi Mara. Biegłam ile sił w płucach. Mara biegła za mną... o dziwo z uśmiechem. Gdy doszłam do celu okazało się, że to był podstęp. Czekała tam na mnie cała wataha Black.
-Co się tu dzieje? - spytałam zaskoczona.
<Blu,Mara,Ginny,Shaniara,?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz