Szłam sobie w stronę wodopoju. Rozmyślałam o wilkach z watahy. Shaniara jest Alfą. Ma skrzydła i jest mądra. Blu jest zawsze wesoły i odważny. Mara ma moc uzdrawiania. A ja?
Kim ja jestem? Ostatnio chodziłam smutna, bo nie mogłam odpowiedzieć na to pytanie.
Moje rozmyślania przerwał cichy szmer. Z za drzewa pojawiła się Shaniara.
Poczułam narastający ból w klatce piersiowej.
- Nie powinnam należeć do tego stada.- pomyślałam.
- Każdy jest tu wyjątkowy oprócz mnie! – wykrzyknęłam w myślach a następnie zaczęłam płakać. Shaniara podbiegła do mnie.
- O matko! Bella, co Ci się stało? Nie płacz! – Alfa zaczęła się naprawdę o mnie martwić.
- Nieważne... Albo już sama niewiem – zastanowiłam się przez chwilę co mam powiedzieć.- Ja nie powinnam należeć do tej watahy! – Krzyknęłam.
- Co ty opowiadasz? – zdziwiła się Shaniara.
- Wy wszyscy jesteście wyjątkowi. A ja? Ja jestem zwykłym wyrzutkiem.
- Nieprawda! Kochamy Cię wszyscy jak rodzinę. Spójrz na to... – wskazała mi drzewo. Ktoś wyrył na nim dużego wilka a w nim imiona : Shaniara, Mara, Bella oraz Blu. Wzruszyło mnie to.
- Kto to zrobił? – spytałam, tracąc panowanie nad swoją wrażliwością.
-Blu. – odpowiedziała z uśmiechem.- a ty zapamiętaj! Masz moc. Magiczną moc, która pomoże nam w trudnych sytuacjach.
- Poprzednia wataha mnie za to nienawidziła- powiedziałam.
- My Cię za to kochamy. – i podeszła do wodopoju się napić.
Podziękowałam jej w myślach. Skupiłam swoje myśli na członkach swojej watahy a ponieważ mam moc czytania w myślach, odczytałam to samo w myślach każdego....
Każdy oddałby życie za swojego kompana.
<shaniara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz