wtorek, 18 marca 2014

Od Rose - CD Blu

Przeszyłam mojego partnera lodowatym wzrokiem. Ten zaś zaskoczony, odsunął się ode mnie gwałtownie.
-Co się z tobą dzieje? - spytał zdenerwowany.
-Blu, usiądź. - poprosiłam. - Musimy porozmawiać.
-Wytłumacz mi wreszcie o co chodzi. - domagał się Blu, gdy usiadł koło mnie.
-Matrix jest betą. Czuje się odpowiedzialny za cały świat. Ale gdy stanie się coś niepokojącego, obarcza wszystkich, ale nie siebie! - wyżaliłam się. - Przepraszam, że jestem zła nawet w stosunku do ciebie, ale mam już Matrixa serdecznie dosyć.

<Blu?>

Od Shaniary - CD Oroza

Westchnęłam bezradnie.
- Chyba na to wygląda.. - powiedziałam.
- Ale, jak mamy mu wszystko wyjaśnić? Że jego rodzina nie żyje, że ktoś musi się nim zająć, że opiekować nim będziemy się właśnie my? - Zapytałam. Miałam nadzieję, że Oroz będzie wiedział jak mu to powiedzieć.

<Oroz?>

Od Oroza - CD Shaniary

- ... ja się jeszcze nigdy nie zajmowałem wilczkiem....
Mały otworzył oczka.
- Jak się nazywasz? - zapytała Shaniara 
- Picolo- powiedział przerażony
- Gdzie twoja rodzina? - zapytałem
- Zaatakowali ją
Razem z Alfą spojrzeliśmy na małego. 
- Gdzie mieszkasz? Pamiętasz jak tam dojść?
- Tak, chyba tak...
Mały zaczął nas prowadzić do miejsca jego watahy. Co tam zobaczyliśmy, było przerażające. Wszędzie ogień, spalone drzewa. Brak żywej duszy.
- Mamo, tato!- zaczął szlochać wilczek
- Chodźmy stąd-powiedziałem
- Dobrze
Później poszliśmy na polowanie. Picolo najadł się i poszedł spać w mojej jaskini. Ja jeszcze rozmawiałem z Shaniarą:
- I co teraz? Nikt z jego watahy nie żyje. Chyba my musimy się mim zająć.
<Shaniara?>

piątek, 14 marca 2014

Od Blu - CD Matrixa

Patrzyłem raz na Matrixa raz na odbiegającą Rose. Również byłem nieco zaskoczony i podobnie jak Matrixa zaskoczyło mnie gwałtowne zachowanie Rose. Przed naszymi "Wakacjami" była znacznie spokojniejsza.
- Poczekaj tu - powiedziałem do Matrixa a sam pobiegłem za Rose.
Zgubiłem ją jednak po zapachu udało mi się do niej dotrzeć.
- Hej Rose... - powiedziałem do wadery łagodnie - Mogę cie o coś zapytać?
- O co chodzi? - zapytała
- Czy coś się stało? Wydawało mi się, że ty i Matrix macie ze sobą dobry kontakt.

<Rose?>

wtorek, 11 marca 2014

Od Aileny

-Ailena, uważaj! - krzyczał tata. Ale ja nadal swoje.
-Bo co? - spytałam.
-Wrr.. - usłyszałam.
-AAAA! - zaczęłam wrzeszczeć, jednak po chwili okazało się, że to był Moon.
-Synu, jak mogłeś? - spytała mama, której było strasznie przykro.
-Oj tam. - wydukał Moon.
-Co się dzieje? - weszła Shaniara.
-Nic takiego...Zaraz, Shaniara? - zdziwiła się mama.
-Przyszłam Was odwiedzić. - powiedziała z uśmiechem.

<Ktoś kto tam był?>

niedziela, 9 marca 2014

Od Matrixa - CD Blu

Biegłem do Rose, gdy nagle zauważyłem przy sobie Blu. Zignorowałem go i zauważyłem w oddali Rose.
-Och, witaj Matrixie! - przywitała mnie ciepło.
-Dlaczego to zrobiłaś? - spytałem.
-Ja już mówiłem, to był mój pomysł. - wtrącił się Blu, w obronie swej partnerki.
-Cichosza! - uciszyłem basiora. - Mów! - rozkazałem siostrze. Spojrzała się na mnie zdziwiona.
-Wrrr - zaczęła groźnie warczeć. Teraz to mi szczęka opadła.
-Rose, uspokój się! - krzyknąłem.
-Od kiedy to masz mi prawo rozkazywać, Matrixie!? Nie jesteś moim ojcem! - Rose odbiegła, zostawiając mnie i Blu samych.
-O co jej chodzi? - spytałem sam siebie.

<Blu?>

Od Luny - CD Scotta

-Ależ oczywiście! Kocham cię. - wtuliłam się w sierść Scotta. Ten dzień był cudowny. Poszliśmy nad wodopój, gdzie razem kąpaliśmy się w ciepłej wodzie. Później odwiedziliśmy Shaniarę, moich rodziców i Rose. Oczywiście Rose była z Blu.
-Jak wszystko się nam dobrze układa, czyż nie? - spytałam Scotta, promieniejąc radością.
-O tak... - wyszeptał i znów mnie pocałował.

sobota, 8 marca 2014

Od Blu - CD Matrixa

- Heh... - zaśmiałem się zakłopotany - Wybacz ale...
- Jakie ale? A co gdyby coś wam się stało? Nie wiedział bym nawet gdzie jesteście.
- Naprawdę przepraszam, to był mój pomysł. Rozumiem, że martwisz się o siostrę jednak zapewniam cię, że nic by nam się nie stało.
- Jak możesz być tego taki pewien? - zapytał Matrix
- To nie istotne. W każdym razie zależało nam abyśmy mogli pobyć trochę sami.
- Tutaj też mogliście pobyć sami. Z resztą gdybym wiedział gdzie jesteście też mogli byście pobyć sami.
- Tak mówisz ale jestem pewien, że gdyby ktoś wiedział gdzie jesteśmy nie mogli byśmy zostać naprawdę sami. - próbowałem wyjaśnić Matrixowi jednak ten wyraźnie obstawał przy swoim.
- No dobra - powiedział w końcu - A gdzie teraz jest Rose?
- Przy wodopoju - odpowiedziałem z uśmiechem
Matrix nic nie mówiąc od razu pobiegł w tamtą stronę. Stałem chwilę wpatrując się jak odbiega. Po chwili postanowiłem pobiec za nim.

<Martix?>

czwartek, 6 marca 2014

Od Scotta - CD Luny

Mimo, że na twarzy nie miałem uśmiechu w głębi ducha byłem najszczęśliwszy na świecie. Luna była we mnie zakochana. Nagle poczułem, że ktoś włamuje się do mojego umysłu a później z niego wychodzi. Musiała to być Luna, bo zobaczyłem, jakiś błysk w jej oczach.
-Scott.. - wyszeptała.
-Luna, moje serce...wybrało ciebie. - uśmiechnąłem się do niej. - Kocham cię.
-Scott, bez ciebie moje życie nie ma sensu! - podbiegła do mnie i zaczęła mnie całować.
-Tak jak i moje bez ciebie. - wyszeptałem później. - Czy zostaniesz moją partnerką? Na wieczność?

<Luna?>

środa, 5 marca 2014

Od Luny - CD Scotta

-"Ale się wrobiłam!" - pomyślałam.
-Co kochasz? - spytał zdziwiony i zaciekawiony Scott.
-Nie nic. - weszłam do jego umysłu. Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem co po prostu zignorowałam.
"Co ona chciała powiedzieć? A co jeśli i ja ją kocham?". To właśnie przeczytałam z jego myśli. Czyli jednak się domyślił.
-Czytasz mi w myślach? - spytał na głos.
-Ale nie... - zaczęłam. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
-Luna, proszę. Powiedz wreszcie co cię gryzie. Nie potrafię czytać ci w myślach! - przypomniał mi z wyrzutem.
-Ale...Sam już wiesz. - przyznałam wstydliwie.
-Co wiem? - spytał zaintrygowany.
-O matko! Czytałam ci w myślach i wiesz co chciałam powiedzieć! - wykrzyknęłam. Zaczęłam tracić cierpliwość, a to wszystko przez, że najwidoczniej Scott nie był zadowolony z tego co chciałam mu powiedzieć.

<Scott?>

poniedziałek, 3 marca 2014

Od Scotta - CD Luny

Było mi strasznie przykro. Myślałem, że Luna choć trochę ucieszy się na mój widok. A tu takie rozczarowanie. Zaczęła mi się strasznie przyglądać (Luna, rzecz jasna).
-Coś ze mną nie tak? - spytałem.
-Nie...Tylko, zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego masz taką mocno błękitną sierść? - spytała, wyraźnie zaintrygowana swoim spostrzeżeniem.
-Długa historia. - stwierdziłem niechętnie. - Ja kocham długie historie ale ty nie.
-Racja, ja kocham ci... - zamilkła w połowie słowa. Tylko, co ona chciała powiedzieć?
-"Tylko nie to." - pomyślałem. A co, jeśli i ja ją...kochałem?

<Luna?>

Od Luny - CD Scotta

-Cześć Scott. Coś się stało? - spytałam od razu.
-Nie nic. Po prostu... - zaciął się.
-Mów, mów. - zachęciłam go.
-Luna, ja po prostu mam smutny dzień. - wyznał.
-Rozumiem cię. Też dzisiaj mam ponury dzień. Dlatego do mnie przyszedłeś? - stwierdziłam po chwili, że mówię tak, jakbym nie chciała jego towarzystwa.
-Mogę pójść. - powiedział wstając. 
-Nie! Scott, przejdziemy się? - poprosiłam.
-Dobra. - szedł za mną niechętnie, gdy opuszczaliśmy zatłoczoną jaskinię. Ciągle był smutny i przygnębiony. Jednak chyba nie tylko z powodu pogody. Z mojego powodu również.

<Scott?>

niedziela, 2 marca 2014

Od Scotta

Dołączyłem do Watahy Black całkiem nie dawno. Póki co, najbardziej zaznajomiłem się z Luną. Była bardzo miłą i ciepłą waderą, jeśli chodzi o charakter. Dziś była deszczowa pogoda i miałem trochę słabe poczucie humoru. Z tego powodu chciałem z kimś pogadać, aby się trochę rozweselić. Poszedłem do jaskini i na całe szczęście zastałem tam prawie wszystkich. Nie mogłem tylko znaleźć Luny.
-Dzień dobry. Gdzie jest Luna? - spytałem samca beta.
-Tam w kącie. - poinformował mnie Matrix.
-Dobrze, dziękuję. - i rzeczywiście zauważyłem Lunę z kącie jaskini. Podszedłem do niej. Rozczarowany zauważyłem, że i Luna nie wygląda najlepiej.
-Hej Luna. - przywitałem waderę.

<Luna?>

Od Evie - CD Delgado

-Delgado, chciałbyś mieć szczeniaki?! - spytałam z niedowierzaniem.
-Całą gromadkę. - uśmiechnął się ponownie.
-Szkoda, że to marzenie nigdy się nie spełni. - powiedziałam smutno.
-Dlaczego? - zdziwił się basior.
-No nie wiem. - stwierdziłam.
-Evie, przecież do tego niczego nie potrzeba! - zawołał szczęśliwy.
-Racja. - doszliśmy do jaskini. Było ciepło i przytulnie. Cały ten wieczór był piękny...

~Następnego dnia~

Wstałam dość wcześnie, obudzona przez skurcze w brzuchu. Poszłam nad wodopój. Spotkałam tam Marę.
-Coś się stało? - spytała się mnie, widząc mój stan.
-Oj tak. To znaczy nie wiem. Czuję dziwne skurcze i mdłości. - wyżaliłam się. Mara natychmiast do mnie podeszła. Zbadała mnie i powiedziała szcześliwie:
-Evie! Jesteś w ciąży! O dziwo nawet wiadomo ile będzie szczeniaków! - mówiła.
-Ile? - spytałam od razu.
-5. Cała gromadka! - Mara pogratulowała mi a ja pognałam do Delgado.
-Gdzie się podziewałaś, Evie? Martwiłem się. - mówił smutno.
-Przepraszam. Delgado! Nasze marzenie, się niedługo spełni! - opowiedziałam mu wszystko a gdy skończyłam Delgado był wyraźnie szczęśliwym wilkiem. To był cudowny dzień.
 

Od Delgado - CD Evie

-Kochana, nie musimy. - powiedziałem.
-Ale sam chciałeś. - przypomniała mi.
-Możemy...Możemy pójść do Luny. Co ty na to? - spytałem.
-Ale... - zaczęła.
-Chyba, że wolisz...wrócić ze mną do jaskini.
-O tak. Strzał w dziesiątkę, Delgado! - pochwaliła mój plan.
-No to chodźmy. - szliśmy w milczeniu, co trochę mnie zaniepokoiło. - Coś się stało, Evie?
-Nie skądże. - odpowiedziała, lekko zadumana.
-Proszę cię, tylko mnie nie kłam. - poprosiłem.
-Delgado, nie musisz wszystkiego wiedzieć. - usłyszawszy to natychmiast się zatrzymałem.
-Słucham? Ukrywasz coś przede mną? - spytałem rozczarowany.
-Nie absolutnie! - zaprotestowała.
-Więc dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - dopytywałem.
-No dobrze...Powiem. - poddała się Evie.
-A więc?
-Przez ten cały czas myślałam o moim najskrytszym marzeniu...O wesołych cichych szczekaniach małych stworzeń, którymi mogłabym się zajmować bez chwili przerwy. - mówiła zafascynowana.
-Mówisz o...szczeniakach? - spytałem zaskoczony...pozytywnie.
-Tak...Delgado, nie bierz tego na poważnie. To tylko marzenia. - uprzedziła mnie partnerka.
-Evie, w takim razie mamy takie same marzenia. - uśmiechnąłem się do niej szelmowsko.

<Evie?>

Od Shaniary - CD Oroza

Podniosłam małego z ziemi. Był przerażony i nie mógł nic powiedzieć.
- Oroz, zaopiekujemy się nim? - Zapytałam, Malec był naprawdę prze słodki.. Heh..
- Ale.. - Na chwilę się zaciął a potem odpowiedział:

<Oroz?>

Nowy wilk!

Dziś dołączyć nowy wilk do watahy...Black!

Powitajmy Scotta!

Od Luny

Życie dorosłego wilka jest czymś niezwykłym. Można o sobie decydować, robić samodzielne kroki. Wszystko można robić samemu. Jednak takie życie ma swoje minusy. Otóż, trzeba brać za wszystko odpowiedzialność. Ja jednak w pełni byłam zadowolona z dorosłego życia. Wylegiwałam się teraz na słońcu, patrząc na zieloną trawę, która mnie otaczała ze wszystkich stron. W oddali widać było jakiegoś wilka, który usilnie próbował upolować jakąś zwierzynę. Trochę mnie to wkurzało, bo byłam głodna, a nie chciało mi się iść i zapolować. Wstałam więc i podbiegłam do wilka.
-O! Witaj, Roranie! Co robisz? - spytałam.
-Poluję, a co? - powiedział.
-A nic, tak się zastanawiałam. Co u was słychać? - spytałam od niechcenia.
-U "was"? - zdziwił się. - Znaczy u kogo?
-Co słychać w watasze White. - wyjaśniłam.
-Nic szczególnego nie słychać. Ostatnio Yurii, często chodzi do Shaniary. Nie wiesz o co chodzi? - poinformował mnie.
-Nie wiedziałam, że mają aż takie zażyłe stosunki. Nie wiem, niestety o co chodzi. - rzekłam smutno.

<Roran?>

Od Evie - CD Delgado

-Pójdę, pójdę. - zgodziłam się. - A pójdziemy później do Kathine?
-Do Kathine? - zdziwiłem się.
-Tak. A co? - spytałam.
-Wydaje mi się, że ona ma swoje sprawy na głowie. Ja to bym poszedł do Shaniary, albo do Matrixa i Sjeny. - powiedział Delgado.
-Dlaczego akurat do nich? Przecież oni nie należą do watahy dnia! - przypomniałam mu.
-No niby, ale uważam, że chcieliby znać wieści z sąsiednich watah, nieprawdaż?
-W sumie racja. To chodźmy nad ten wodopój. - zrezygnowana szłam nad wodopój z moim partnerem. Gdy zaspokoiliśmy pragnienie, powiedziałam:
-To teraz do Matrixa...

<Delgado?>

sobota, 1 marca 2014

Od Delgado - CD Evie

-Evie, przecież wiesz, że się zgadzam!  - zaśmiałem się szelmowsko.
-Och, naprawdę? Delgado...jestem prze szczęśliwa! - krzyknęła.
-Ja również Evie.  Kocham cię nad życie... - przytuliłem moją partnerkę.
-Ja ciebie też. - wyznała.
-Może poszłabyś ze mną nad wodopój? - spytałem. Od tego wszystkiego zachciało mi się pić.

<Evie?>

wtorek, 25 lutego 2014

Od Matrixa - Do Blu

Chodziłem w tą i z powrotem po lesie. Od tygodnia Rose nie dawała znaku życia. W ogóle nie było jej w jaskini! Nagle zobaczyłem Blu.
-Gdzie jest Rose?! - wykrzyknąłem od razu cały w nerwach.
-Rose była ze mną. - wyjaśnił niewinnie.
-Gdzie wyście się podziewali?
-Odeszliśmy na tydzień od watahy na tak zwany może nie miesiąc, ale "tydzień miodowy". - zaśmiał się serdecznie Blu.
-Dlaczego mnie o tym nie poinformowaliście? - spytałem z wyrzutem.

<Blu?>

sobota, 22 lutego 2014

niedziela, 16 lutego 2014

Od Rose - CD Blu

-Jestem... - zaczęłam.
-Tak? - spytał Blu.
-Szcześliwa... - dokończyłam po chwili. Wtem zobaczyłam Shaniarę. Ponieważ ja i Blu, nadal byliśmy wtuleni w siebie, Shaniara zdziwiła się.
-O, przepraszam. - bąknęła i zamierzała wyjść z jaskini.
-Shaniara! - zawołałam. Wróciła się nie pewnie.

<Blu? Jest to opowiadanie wstawione przeze mnie, koleżankę Rose, jednak opowiadanie jest jej autorstwa)

wtorek, 11 lutego 2014

Od Blu - CD Rose

Spojrzałem na Rose szeroko otwartymi oczami. A więc nie wszystko jeszcze stracone. Uśmiechnąłem się do wadery i powiedziałem:
- To chyba ja powinienem cię o to zapytać.
- Ah... prze...
- Nie szkodzi - przerwałem jej
- A więc? - zapytała
- Rose... - uśmiechnąłem się do niej - zostanę twoim partnerem ale czy ty zostaniesz moją partnerką?
- Oh Blu, oczywiście
- Kocham cię - powiedziałem patrząc Rose prosto w oczy.
Po chwili pocałowałem ją prosto w usta.

<Rose?>

poniedziałek, 10 lutego 2014

Od Oroza - CD Shaniary

- Super - uśmiechnąłem się - Chodź 
Szliśmy przez las do małej jaskini. Weszliśmy i zabrałem się za wzywanie Oroza. Pojawił się wilk. 
- A jednak wygląda jak ja - zaśmiałem się
- Tak? - zapytał wilk
- Czyli ty jesteś bogiem Ying - Yang? - zapytała Alfa
- Tak - powiedział - Bolało jak wyrwałaś mi sierść.
Chwile zapadła cisza.
- Uciekajcie! - krzyknął - Kojoty!
Od razu wybiegliśmy. Tak, kojoty czekały już na nas. Otoczyli mnie i ją. 
https://im4.ovipets.com/?img=proxy&url=http%3A%2F%2Ffc01.deviantart.com%2Ffs14%2Ff%2F2007%2F103%2Fb%2Fd%2FWolf_Fight_Scene_Animation_by_BarkBack.gif&p=cb897
Szybko ich pokonałem i pomogłem Alfie. Jeden kojot trzymał w zębach małego wilczka. 
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3PltFanNib_JixKv_sYRdvigz3AN20Ma7tgsELxuPJKTg-JSYAPnd1GmemstsQY3UTm-9VnW3m1_jL7ddD-nfhvVlzmhcnYDpF4TskoM56RvdMqtu5_Q8sWktGba8x_0RfSeUcnV88UM/s1600/onat.jpg
Bez namysłu zaatakowałem kojota. Na szczęście mały oddychał.
<Shaniara?>


Ps: Linki?! Zrozumcie waszą biedną alfę! ;-;

niedziela, 9 lutego 2014

Od Shaniary - CD Oroza

Zmieniłam się w elfkę i wyjęłam z beżowych spodni trochę zielono-czarnego wilczego futra.
-Jego wataha została zniszczona przez kojoty. Kiedy uciekał próbowałam go zatrzymać ale na nic, wyrwałam mu tylko przez przypadek futro, to jedyna pamiątka po nim.

<Oroz?>

Od Oroza - CD Shaniary

 - Ciekawe - powiedziałem - Nie wiedziałem, że mogły istnieć twa takie same wilki.
- Ja też
- Naprawdę nie umiesz rozpoznawać bogów?
- Nie - powiedziała
Zamyśliłem się i w końcu powiedziałem:
- Jak sądzisz mógł być to ktoś z mojej rodziny, na przykład prapradziadek?
- Nie wiem - rzekła Alfa - Ale jest to możliwe.
Znów się zamyśliłem.
- A może masz jakiś przedmiot tamtego Oroza?
- Nie wiem, a co?
- Potrafię rozmawiać z duchami, ale potrzebuję czegoś co kiedyś należało do niego, jest jeszcze jedno wyjście, mogę wezwać szamana, jak sądzisz, wezwiemy kogoś i się dowiemy?
<Shaniara?>

Od Shaniary - CD Oroza

-No więc..-Zaczęłam.-Przypominasz mi kogoś z wyglądu i z imienia. Kiedyś poznałam pewnego basiora, który miał imię jak ty i wyglądał jak ty. Był bogiem Ying - Yang, ale jeszcze nie wiadomo, czy ty nim jesteś. Nie umiem jeszcze rozpoznawać bogów..-powiedziałam i czekałam na reakcję Oroza.

<Oroz? ;-;>

sobota, 8 lutego 2014

Od Evie - CD Delgado

-Ja ciebie też lubię...i to nie mało. - wyznałam. Delgado był bardzo miły. Był wyjątkowy.
-Oj tam. - mimowolnie położyłam pysk na jego łapie. Nie odrzucił jej, wręcz przeciwnie. Wtulił swój łeb, na moim karku i powiedział:
-Jesteś wyjątkowa.
-Nie. Jestem zwykła...zwyczajna.  - zaprzeczyłam.
-Mylisz się. Jak mogę ci udowodnić, że się mylisz? - spytał.
-Nie mam pojęcia. - westchnęłam, tracąc nadzieję na cokolwiek. Nagle ni stąd ni zowąd, Delgado pocałował mnie mocno w pysk.
-Czy teraz ci uświadomiłem twoją wyjątkowość? - spytał zadowolony z siebie.
-Ale... - zaczęłam. Co on zrobił? Ach, tak. Pocałował mnie. MNIE?!
-No cóż...Na pierwszym spotkaniu, kogoś pocałować...To szaleństwo, ale ja cię naprawdę kocham. - wyznał.
-Delgado...Mnie? - spytałam.
-Tak. - odrzekł z szelmowskim uśmiechem.
-Ja ciebie też...Czy będziesz moim partnerem? - spytałam bardzo nie pewnie.

<Delgado?>

Od Delgado

-"Jest piękna". - pomyślałem, widząc w oddali, piękną, brązową waderę. Położyłem się na ziemi, starając się o niej nie myśleć. Na próżno. Brunatna wadera, podeszła do mnie.
-Dzień dobry. Jak się nazywasz? - spytała przyjaźnie.
-Delgado. A ty, droga wadero? - spojrzałem z uwielbieniem w jej piękne oczy.
-Evie. - zaczęła coś węszyć. - Mm, ale dziś czyste powietrze. Temperatura jest zapewne wysoka. - zaczęła jeszcze bardziej intensywnie wywąchiwać. - O, 25 stopni celsjusza!
-Potrafisz odgadnąć temperaturę powietrza? - zdziwiłem się.
-O, tak. - położyła się koło mnie, wesoło, machając ogonem. Była taka pocieszna. Aż nie mogłęm się powstrzymać, by coś jej powiedzieć.
-Już cię lubię. - uśmiechnąłem się.
-Fajnie mieć choć jednego kolegę. - nagle posmutniała.
-Co masz na myśli? - spytałem.
-Nikt za mną nie przepada, bo jestem podobno zbyt miła. - stwierdziła.
-Ja cię lubię. - przyznałem.

<Evie?>

Od Oroza - CD Shaniary

- No chyba nie - odpowiedziałem
- Właśnie - powiedziała - Chyba nie wiele rozumiesz?
- Jakbyś czytała mi w myślach - zaśmiałem się - Pójdziemy na polowanie?
-Dobrze, z chęcią. 
Po drodze spotkaliśmy Rainbow.  Trochę pogadaliśmy i poszliśmy w stronę łąki. Po obiedzie Alfa zaczęła mi wszystko wyjaśniać.
<Shaniara?>

piątek, 7 lutego 2014

Od Shaniary - CD Oroza

- Nie wiem kto to był.. Rzucił się na mnie a ja odruchowo rzuciłam nim.. Ty mi  natomiast też kogoś przypominasz, nawet z imienia. - zmieniłam temat.
- Serio? - zapytał zdziwiony.
- Czy bogini bogów mogła by kłamać?.. - zapytałam go.

< Oroz? ;-;>

Od Oroza - CD Shaniary

- Chodź - powiedziała - Już ciemno
Poszliśmy do jaskiń. Pokazała mi moją "Komnatę". Skoczyłem na samą górę pułki kamiennej. 
Wstałem późno. Wszyscy już wstali. Byłem jeszcze strasznie zmęczony ucieczką przed kojotami, ale wstałem. Wyszedłem na dwór. Rozejrzałem się.
- Ale tu pięknie- powiedziałem
- Wiem - powiedziała stojąca za mną Shaniara.
- Cześć
- Hej
- Mam pytanie...
- Tak?
- Co to za jezioro które w nocy robi się czarne?
- Widzę, że byłeś już przy tym jeziorze?
- Tak, pojawił się tam jakiś wilk, przypominał mi kogoś, ale nie wiem kogo...
<Shaniara?>

Nowy wilk!

Doszedł kolejny wilk, do watahy...Dnia! Jest nim Delgado.


czwartek, 6 lutego 2014

Od Rose - CD Blu

Zaczęłam cicho szlochać.
-Rose! Nie chciałem cię zranić. - tłumaczył zmartwiony Blu. - Zapomnij o mnie. - zaczął odchodzić.
-Nie! Blu...Ja nigdy o tobie nie zapomnę...Gdy spotkałam się parę razy z Orozem, zrozumiałam, że tylko ty dla mnie istniejesz. Proszę...Zostań przy mnie. Ja muszę ci to powiedzieć prosto z mostu: Kocham cię. - podeszłam bliżej do Blu i pocałowałam go lekko w policzek. - Czy będziesz moim partnerem?

<Blu?>

Od Blu - CD Rose

- Wybacz... - uśmiechnąłem się niewinnie - Nie chciałem cię przestraszyć.
- Blu... - powiedziała podnosząc się
- Słyszałem co się stało - powiedziałem bez owijania w bawełnę - Wszystko w porządku?
- Tak, jest okej.
- Może czegoś potrzebujesz? - zapytałem - Mam dla ciebie zająca. Nie jest duży ale pomyślałem, że możesz być głodna.
Położyłem królika przed Rose i odsunąłem się nieco. Uśmiechnąłem się i wtedy Rose powiedziała:
- Dziękuję, miło z twojej strony.
Rose zaczęła jeść a ja spuściłem wzrok. Miałem wyrzuty sumienia. Gdy teraz spojrzałem na Rose zrozumiałem co takiego zrobiłem. W końcu mogłem mieć rodzinę. Niestety Rose z pewnością już zdążyła o mnie zapomnieć. Ostatnio dużo czasu spędzała z Orozem. Nie zdziwiło by mnie gdyby między nimi coś zaszło. Niestety, znów wszystko dotarło do mnie za późno.
- Rose, wybacz może to nie jest za dobry moment ale chciałem ci coś powiedzieć. - zacząłem - Rozumiem jeśli jest już za późno ale... teraz wiem, że popełniłem błąd. Niestety dopiero teraz rozumiem jak bardzo mi na tobie zależy i jak wiele bym stracił gdyby coś ci się stało.

<Rose?>

Od Rose - CD Oroza

-Uciekaj! - krzyknął Oroz. Przerażona zaczęłam biec przez las. Oroz chyba zamierzał walczyć z tym stworem. Miałam zamiar mu pomóc, ale strach był silniejszy. Po chwili Oroz, wpadł na mnie, a ja opętana śmiertelnym strachem, krzyknęłam przerażona.
-Rose, co jest? - spytał zaskoczony.
-Matko...Przestraszyłeś mnie! - krzyknęłam z wyrzutem.
-Przepraszam. - zaśmiał się, mimo tragicznej sytuacji.
-Co zrobiłeś? - spytałam.
-Założyłem mu jakiś wór na głowę. - wyjaśnił.
-Nie! Przecież musimy uciekać! On nas w końcu dopadnie! - wrzasnęłam.
-Stój! Rose, on nie żyje... Udusił się! - widać było, że jest zadowolony z siebie.
-Uh... - odetchnęłam. Szliśmy w milczeniu. Przypomniała mi się moja matka. Próbowałam powstrzymać łzy, aby Oroz ich nie zobaczył. Odprowadził mnie do jaskini i nagle sobie o czymś przypomniałam. Zapomniałam mu podziękować!
-Oroz...Dziękuję, że mnie uratowałeś. - mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co. - ukłonił się nisko na pożegnanie. - Miłej nocy, Rose... - po czym odszedł, gdyż chciał jeszcze przejść się do Czarnego Jeziora. Położyłam się w kącie jaskini, cicho szlochając.
-"Dlaczego świat, jest taki okrutny?!" - krzyczałam w myślach w rozpaczy. - "Nie mam rodziców, nie mam partnera...A ja przecież tak go kocham....Blu...." - nagle poczułam chłodny powiew. Jedna z moich czerwonych róż zamieniła się w lód. Przeraziłam się nie na żarty. Ze strachy, zemdlałam. Po jakimś czasie ocknęłam się.
-Mam dość życia... - wyszeptałam. I znów ten chłodny powiew i lodowa róża. - Blu?

<Czy to Blu? On ma takie moce XD>

środa, 5 lutego 2014

Od Oroza - CD Rose

- To nawet nie doskoczy ci do łap- zaśmiałem się i spojrzałem na coraz bardziej rozzłoszczonego Malucha. W pewnej chwili przemówił piskliwym głosikiem:
- My Likotfradzi, chcemy zagarnąć wasze tereny dla nas.
Momentalnie zaczęliśmy się śmiać ze stworzonka.
- Co?!- zapytał bardziej piskliwie
- Nawet nie chcielibyśmy z tobą walczyć, przegrał byś. - powiedziałem i pogłaskałem go po główce.
-Transformacja! - krzyknął
Zamienił się w takie coś:


Widząc to od razu krzyknąłem:
- Uciekaj!
Ja za to chwyciłem wór zostawiony przez ludzi. Skoczyłem na lwio podobne coś i założyłem mu na głowę.Pobiegłem w stronę, ucieczki Rose. Wpadłem na nią wyglądała na przerażoną.
- Rose, co się stało?

<Rose?>

Sjena urodziła!

Sjena urodziła. A oto jej szczenięta:


Imię: Luna
Płeć: samica
Wiek: kilka godzin
Żywioł: Światło (reszta jeszcze nie odkryta)
Charakter: Spokojna i zharmonizowana. Nie lubi, gdy ktoś zakłóca jej cenny czas, ale stara się być wyrozumiała. Łatwo nawiązać z nią język, lecz trudno zdobyć jej zaufanie.
Moce:
Nie wszystkie moce są odkryte. Wiadomo, że potrafi zamieniać się w kulę światła i że potrafi czytać w myślach.
Rodzina: Mama-Sjena, Tata-Matrix
Potomstwo: Za młoda
Ciekawostki: Interesuje się życiem roślin.
Zainteresowania: Lubi patrzeć w księżyc.
Specjalne: brak
Stanowisko: za młoda
Historia: Urodziła się w tej watasze.
Partner: Za młoda
Właściciel: Elaine
Inne zdjęcia: brak
***

Imię: Sue
Płeć: wadera
Wiek: kilka godzin
Żywioł: Woda
Charakter: miła i sympatyczna, bardzo roztargniona i roztrzepana ,jednak umie się zachować
Moce: Uleczanie,niewidzialność
Rodzina: Mama -Sjena,Tata - Matrix, Siostra - Luna
Potomstwo: brak
Ciekawostki: czasami jest bardzo skryta
Zainteresowania: śpiewanie i pływanie
Specjalne: świetnie pływa
Stanowisko: za młoda
Historia: Urodziła się tu
Właściciel: Zuzia Andaluzyjska
Partner: brak
Inne zdjęcia: brak

wtorek, 4 lutego 2014

Od Rose - CD Oroza

-Pojęcia nie mam. Ale chyba miałam z tym czymś kiedyś do czynienia. - przypomniał mi się sen, w którym spotkałam Blu razem z tym czymś. Nie chciałam jednak o tym nikomu mówić. Stworek spoglądałam na mnie złośliwie.
-No co? - spytałam z irytacją.
-Co? - spytał mnie Oroz.
-Ten stwór coś do mnie ma! - krzyknęła rozwścieczona.

<Oroz?>

niedziela, 2 lutego 2014

Od Oroza - CD Rose

- Musi być to stworzenie, które nie czuje kolców - szepnąłem
W tej chwili z krzaków wyskoczyło małe stworzonko. Było podobne do szopa lub kota. 
- Co to?- zdziwiłem się.
Podszedłem do tego. Napuszył się i zaczął syczeć. 
- Malutki - powiedziała Rose - Jaki ty jesteś słodki.
- Wiesz co to jest? - zapytałem
<Rose?>

Od Rose - CD Oroza

Posłusznie weszłam w kłujące krzaki.
-Auć! - zawyłam cicho.
-Cicho! - uciszył mnie Oroz.
-Te krzaki mają kolce! - zobaczyłam jak krew spływa mi powoli z ciała. - Co się dzieje? Kto tam tak węszy?

<Oroz? Brak weny xd>

sobota, 1 lutego 2014

Od Oroza - CD Rose

Jeszcze kilka razy próbowałem wypluć roślinę. Spojrzałem na Rose i uśmiechnąłem się:
- Moja mama i siostra też były wegetarianami. Tata nauczył mnie polować i tak zostało.
Rose uśmiechnęła się. Później spojrzałem na Blu i Matrixa. 
- Znam ciekawą i jadalną roślinę, rosnącą w środku lasu - dodałem - Ma bardzo słodkie listki.
- Naprawdę? - zdziwiła się
- Tak, pójdziesz ze mną ją zobaczyć?
- Tak - powiedziała
Poszliśmy do lasu. Szliśmy nieznaną przez Rose drogą. Ujrzeliśmy wielki krzew z małymi listkami.
- Pamiętaj - poradziłem - jedz tylko zielone i żółte listki.
- Dobrze
Posnobowaniu rośliny, która strasznie smakowała Rose, usłyszeliśmy coś w krzakach.
- Blu i Matrix, to wy? - zapytała - Nie róbcie nam żartów.
- To nie są oni- powiedziałem wejdź szybko w krzaki.
<Rose?>

piątek, 31 stycznia 2014

Od Rose - CD Oroza

Spojrzałam na Oroza krzywo.
-Co? - spytał.
-Naprawdę chcesz wiedzieć co jedzą wegetarianie? - upewniłam się.
-Tak. - uśmiechnął się.
-A więc chodź za mną. - zaprowadziłam go na sam skraj łąki. Pokazałam mu podłużny krzew, rosnący w cieniu. Wzięłam trochę liści z krzaków do pyska i zaczęłam powoli przeżuwać. Oroz automatycznie schylił łeb aby również coś zerwać.
-Nie radzę. - ostrzegłam, ale on nadal robił swoje. Pożałował. Wypluł wszystko, zanim zdążył chyba coś przełknąć.
-Ty to jesz?! - oburzył się.
-Tak, ona to je. - usłyszałam. Spojrzałam w tył i zobaczyłam Blu z Matrixem.

<Oroz?Blu?Matrix?>

Rose kupuje Eliksir Dorastania!

Rose właśnie zakupiła w sklepie Eliksir Dorastania za 1000 WM. Postarzyła się do 4 roku życia.


Wyjaśnienie - Wspólny towarzysz. + Nowe Funkcje Towarzyszy!

Jest kilka zasad na tak i nie u wspólnych towarzyszy.
1. KAŻDY może dokańczać i pisać od wspólnych towarzyszy!
2. Ze wspólnym towarzyszem nie można się kłócić!
3. Są to kucyki, na których nie wolno jeździć wilkom! Połamie im się kręgosłup :c.

Są nowe cechy towarzyszy! Jest to: Funkcja: Czyli stanowisko w Hierachi towarzyszy. Oraz...
Można pisać od nich opowiadania!

Od Shaniary

Wyszłam z jaskini pół przytomna. Od razu zobaczyłam śpiący tęczowy punkcik na niebie.
-A to leniwy kucyk!-zaśmiałam się. Podleciałam z trudem obudzić Dash.
-Tak?Co? Gdzie?-zapytała szybko rozglądając się.
-Przepraszam.. Mogę przepędzić w tym tygodniu chmury trochę później?..-szepnęła.
-Niech ci będzie, ale musisz spać trochę niżej.. jestem jedyna, mająca w watasze skrzydła, a młoda już nie jestem. Więc trochę trudno mi było tu przylecieć.-powiedziałam.
-Rozu-miem..-ziewnęła i zasnęła. To przez to pewnie, że wczoraj była burza, i musiała sięjej pozbyć.. Ma prawo być zmęczona, musiała wykonać ponad dźwiękowe BUM. Postanowiłam, że ja też się położę.. Poszłam spać natychmiast. Obudziłam się w południe. Nic nie słyszałam oprócz takiego.. "piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii"W końcu coś huknęło. Miałam bardzo grube ściany w jaskini, więc nie ogłuchłam. Wyszłam na dwór by zobaczyć co się stało. Dash chciała skrócić swoją robotę. Chmur nie było już nad wszystkimi watahami. Teraz Dash musi zrobić tęczę. Wylądowała, potem natychmiast wzbiła się w powietrze robiąc tęczę. Od Jednego końca naszej watahy do drugiego.. i tak ze wszystkimi watahami. Wylądowała przede mną w takiej pozie:
-Uwielbiam swoją pracę!-zaśmiała się usmiechnięta.
-Ja bym chciała być tobą.. Młodym kucykiem.. Szybkim, zwinnym..-powiedziałam trochę ze smutkiem.

<Rainbow?>

Od Oroza - CD Rose

Poszliśmy razem przez las. 
- Chodź - powiedziałem wesoło - znam fajne skróty.
Pobiegliśmy między drzewami. Przed nami było urwisko. Nie było strome. Z klifu widzieliśmy już jaskinie. Zerwałem wielkiego mocnego liścia. 
- Wskakuj - powiedziałem i siadłem za nią.
Ruszyliśmy, odepchnąłem nas od ziemi. W kilka sekund byliśmy na dole. 
- Podobało się? - uśmiechnąłem się do Rose.
- Tak - powiedziała uśmiechnięta. 
Później, po odwiedzinach u Alfy. Poszliśmy na spacer. Odwiedziliśmy łąkę.
- Może pójdziemy na polowanie?
- Chciałabym, ale jestem wegetarianką. 
- Aha - powiedziałem i wziąłem do pyska trochę rośli. 
Zaśmiała się.
- Tych roślin się nie je, są takie specjalne.
- Czyli jakie?- zapytałem wypluwając resztę zieleni.
<Rose?>

Od Rose

Spacerowałam koło Czarnego Jeziora. Wtem mój wzrok spostrzegł zabójczo pięknego basiora. Pomyślałam, że to Blu...Jednak gdy podeszłam bliżej okazało się, że to nie Blu.Na Blu bym inaczej bym zareagowała, bo Blu po prostu zajmował całe moje serce...całą moją duszę.
-O, cześć. - przywitał mnie.
-Mhm. - przytaknęłam. Rozmyślałam o Blu. Dlaczego jestem taka młoda? Dlaczego jestem za młoda?
-Jak się nazywasz? - spytał.
-Rose, a ty? - próbowałam przyprowadzić się do porządku.
-Oroz. - odparł z uśmiechem. -Poszłabyś ze mną odwiedzić Shaniarę?
-Nie widzę problemu. - zgodziłam się.

<Oroz?>

czwartek, 30 stycznia 2014

Od Shaniary "Towarzysz Watahy"

Dziś rano:
Przeciągnęłam się niczym kot domowy w postaci elfki. Ziewnęłam i wyszłam na dwór. Mały kucyk w pudełku, stał sobie po prostu wlepiając we mnie różowe oczy. Był bardzo mały.
-Będziesz.. Rainbow Dash..-powiedziałam i wzięłam kuca do jaskini. Miał kolorową grzywę i ogon, ogólnie był małym pegazem i był niebieski.  Kucyk zjadł trochę i ułożył się spać. Tak wyglądało całe jego dzieciństwo. Ah! Nie jego tylko jej!

Rainbow była już dorosła. Wszyscy wołali ją Dash, lub Rainbow. Potrafiła wykonaćw powietrzu ponad dźwiękowe BUM! Nie mogłam jej wyprzedzić nawet ja. Kiedy latała szybko rozmazywała się i tworzyła tęczę. Rainbow jest wspaniała.. Dlatego zrobiłam z niej Towarzysza watahy.

od Oroza Zadanie II "Czarne Jezioro"

Kiedy zacząłem już poznawać tereny watahy, najbardziej ciekawiło mnie Czarne Jezioro, nie wiem dla czego, no ale byłem naprawdę ciekawy co, sprawia, że to jezioro staje się czarne. No i jeszcze ten czarny wilk...
Rozmawiałam już o tym z Alfą, ale nic nowego się nie dowiedziałem. 
- "Może mój szaman coś wie" - pomyślałem
Wszedłem w najgłębszy korytarz jaskini, użyłem swojej mocy i w tej chwili, usłyszałem głos szamana. Zobaczyłem też ducha.
http://img87.imageshack.us/img87/2783/indianspiceqw0.jpg
- Tak? - zapytał
- Szamanie, może wiesz coś na temat Czarnego Basiora?
Spojrzał na mnie i rzekł:
- Czarny Basior, był kiedyś Alfą naszej dawnej watahy, jego rządy były okrutne i niesprawiedliwie.Był też bratem twojego ojca. Ja i twój ojciec obaliliśmy go ze stanowiska Alfy. W tedy Alfą został twój ojciec. Basior krzyknął, że pragnie zemsty....
- I co dalej?!
Szaman zniknął.
Zaczął padać deszcz. Razem z Shaniarą poszliśmy nad jezioro. Opowiedziałem jej wszystko. Stanąłem na kładce i krzyknąłem:
- Czego chcesz?!
W pewnej chwili wilk wyłonił się z wody.
http://magicznewilkiopowiadania.blox.pl/resource/Soul3.png
- Chcę zasłużonych mi rządów. 
Spojrzał na Shaniare i skoczył na nią. Bez namyślności skoczyłem na wilka. Ten zniknął. Ja poczułem się słabo i upadłem. Ale szybko wróciłem do przytomności i pomogłem Alfie wstać. 
- Nic ci się nie stało?
- Nie, ale trochę kręci mi się w głowie. 
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. 
- Co? - zapytałem
- Chodź - powiedziała z niepokojem
Poszliśmy do jej jaskini. Wyjęła jakiś amulet. Nakierowała go na mnie.
- Wiedziałam, że tak się stanie!
- Ale co?!
- Spójrz w wodę przez kryształ - poradziła
Nie widziałem mojego odbicia, ale jakiegoś wilka - demona.
- Opętał cię...
- Ta się to wyleczyć? - zapytałem z niepokojem
- Nie wiem...
Później poszliśmy się przejść. Dużo opowiadała mi o demonach opętujących wilki. Naglę coś usłyszeliśmy w krzakach. Niestety szybko uciekło. 
Z dnia na dzień czułem się gorzej. Byłem agresywniejszy i moje zielone plamy czarniały. Wiedziałem, że na pewno Alfa coś wymyśli, jednak ona też nie miała pomysłów. Pewnego dnia obudziłem się naprawdę padnięty. Wyszedłem na dwór i zobaczyłem obcą mi wilczycę.
http://magiczne-przeznaczenie.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/642513/files/samice/d8ebe712c4ee265f735a25546d7dfca8,61,19,0.jpg
Rzuciła jakąś fiolkę na ziemię, tuż przy wejściu. Gdy mnie zobaczyła, od razu uciekła.
- Poczekaj! - zawołałem
Spojrzałem na eliksir. I tak pewnie prędzej czy później zamieniłbym się w demona, więc nie miałem wiele do stracenia. Wypiłem. W pewnej chwili moje oczy zabłysły i zielone futro powróciło. Pobiegłem do Alfy.
- Zobacz jestem sobą! - powiedziałem wbiegając
- Naprawdę?! - zapytała
Opowiedziałem jej wszystko. Poszedłem nad jezioro. Zobaczyłem tam wilka.
http://images50.fotosik.pl/127/b3777485935a9c80.jpg
- Dziękuję - powiedział i zniknął.
Poczekałem do nocy. Jezioro nie było czarne. Było piękne. Odbijał się w nim księżyc i gwiazdy. Rozmyślałem o wilczycy, która przyniosła mi antidotum...

wtorek, 28 stycznia 2014

Śmierć Bastiona

Bastion nie żyje. Jego śmierć spowodowana była klątwą rzuconą na niego przez nieznanego nam bliżej basiora, Alexa. 
Spoczywaj w pokoju, Bastionie...


PS. Ponieważ Bastion był samcem beta, a następcą był jego syn, Matrix otrzymuje stanowisko samca Bety.

Śmierć Johanny

Johanna nie żyje. Jej śmierć spowodowana była atakiem nieznanego nam bliżej basiora, Alexa. 
Spoczywaj w pokoju, Johanno...



PS. Ponieważ Johanna była samicą beta, a partnerką nowego samca bety, jest Sjena, zostaje ona samicą beta.

Od Johanny - "Śmierć"

Patrzyłam na umierającego Bastiona. Patrzyłam rozwścieczonym wzrokiem na Axela.
-Jak mogłeś... JAK?! - wrzeszczałam.
-A tak, widzisz złotko. Teraz twoja kolej. - uśmiechnął się do mnie rozbawiony i spojrzał na mnie czarnymi jak węgiel oczami. Teraz tak jak powiedział Axel, nadeszła moja kolei.
-Ty wredny potworze... - zdołałam powiedzieć. Prędko weszłam do umysłu Matrixa.
-"To koniec" - powiedziałam mu w myślach. Umarłam.

Od Bastiona - "Śmierć"

To był straszny ból. Siedziałem z Johanną w jaskini, wyjąc boleśnie. Wydawało mi się, że umieram.
-To jest klątwa! - mówiła przez łzy Johanna.
-Mówiłem, że tu kiedyś przyjdę! - usłyszałem. Spojrzałem się w bok i zobaczyłem tego samego wilczura, co kiedyś mnie zaatakował. Patrząc tak na niego, poczułem tak ostry ból, że wręcz chciałem umrzeć.
-Ja...chcę umrzeć... - wyszeptałem błagalnie do partnerki.
-Nie możesz! - krzyknęła w rozpaczy. Zobaczyłem jak i ona patrzy z przerażeniem na basiora.
-A tak w ogóle to mam inne imię. Okłamałem was, ale przed waszą śmiercią, chcę powiedzieć, że moje prawdziwe imię to Axel. - wyjawił ze złośliwą miną.
-Waszą...Śmiercią? - spytałem ze strachem.
-Tak, jak skończę  z tobą to zabiorę się za tę piękną waderę, która jest twoją partnerką. - zaśmiał się złowrogo.
-Kocham cię... - wyszeptałem do Johanny, wiedząc, że umieram. Zakręciło mi się w głowie. Ostatnią rzeczą, którą spostrzegłem były piękne oczy mojej partnerki, która miała skończyć jak ja. Umarłem.

Od Matrixa - CD Sjeny

Rodzice wybałuszyli oczy. Tego się właśnie spodziewałem.
-Słucham? - spytała mama.
-Sjena chciała powiedzieć, że będziecie dziadkami. - wyjaśniłem, powstrzymując się od śmiechu.
-Sjena jest w ciąży? - spytał tata.
-Ile razy mam to powtarzać? - spytałem tracąc cierpliwość. Mama zerwała się na równe nogi i przytuliła Sjenę a później mnie. Gdy wróciła na swoje miejsce, podszedł do nas tata.
-Synu, mam nadzieję, że poradzisz sobie w życiu. - przytuli Sjenę a mnie szturchnął przyjaźnie.
-Tato, jak z twoim zdrowiem? Rose się o ciebie martwi i płacze nocami. - spytałem.
-Po walce z tym basiorem, nie myślę o tym, czy będę żył czy nie. Martwię się o twoją matkę. - wyjaśnił prosto z mostu.
-Tato...Co to oznacza? - zapytałem z przerażeniem. Mama podeszła do mnie.
-Synu, to oznacza, że...Tata może od nas odejść... - wyszeptała ze łzami w oczach. Odwróciłem się na chwilę i zobaczyłem, podsłuchującą nas Rose. Płakała znów czerwonymi łzami.
-Rose! - krzyknęła Sjena, widząc to co ja. Moja siostra, spojrzała na nas ze strachem i uciekła.
-Co się stało? - spytał tata.
-Rose nas podsłuchiwała. - wyjaśniłem.

<Sjena?Johanna?Bastion?>

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Sjeny - CD Matrixa

-Dzień dobry. - powiedziałam z uśmiechem.
-Witajcie. - powiedzieli rodzice Matrixa.
-Mamy dla was dobra wiadomość. - przytuliłam Matrixa.
-Jaką? - zapytali.
 Popatrzyłam Matrixowi w oczy i powiedziałam:
-Ja jestem w ciąży z Matrixem! - uśmiechnęłam się.

<Matrix?>

Od Shaniary - CD Oroza

-Ah chwila.. Mam lepszy pomysł..- weszłam do umysłu Oroza. Wysłałam do niego informacje gdzie leży dany teren, i gdzie nasze tereny się kończą.
-I..-mruknęłam. Wytworzyłam tarczę, która broni przed psami, ludźmi, kojotami itp.
-Ta tarcza przepuszcza do środka tylko przyjaciół watahy i wilków w niej. No, i oczywiście przepuszcza do środka zwierzynę łowną, ale wyjść dla nich się nie da.-powiedziałam.

<Oroz? :o?>

Od Oroza - CD Shaniary

- Masz rację, dla tego skoczyłem na ciebie w tedy. Myślałem, że to kojot. Wysłaniec Smain'a. 
- To jednak Smain powrócił?- zapytała
- Tak sam go widziałem...
- Wszyscy są w wielkim niebezpieczeństwie!
- Wiem, kiedy Smain zdobędzie Ying - Yang, zło opanuje cały świat.
- Ty tylko wiesz gdzie jest ukryty amulet, tak?
- Mhmm, nikt go nie znajdzie.
- A gdzie jest, pytam tylko ciekawości
Rozejrzałem się czy w pobliżu nie ma Smain'a czy kojotów. 
- Jest zatopiony w kamieniu i rzucony do wulkanu Bedigra, w mojej starej watasze. 
- Sprytny pomysł z kryjówką, nikt przecież nie będzie szukał kamienia w lawie.
- Wiem
-  A jak właściwie wygląda Smain?
- Najczęściej przyjmuje postać wielkiego czarnego psa.

- A i w końcu oprowadzisz mnie? - zapytałem zabawnie 
<Shaniara?>

od Shaniary - CD Oroza

W mojej głowie ukazała się przeszłość Oroza. Bronił amuletu Ying - Yang! To dlatego keidy jestem przy nim, boli mnie głowa.. Muszę kiedyś iść do zamku po wytłumaczenie.. Do zamku bogów..
-Oroz?-spytałam.
-Hym?-mruknął
-Bronisz amuletu Ying - Yang?  Nawet jeśli powiesz nie, i tak ci nie uwierzę. jestem boginią bogów, i wiem wszystko.-powiedziałam z podkreśleniem na wszystko.

<Oroz?>

Od Oroza

Biegłem wąską ścieżką tuż przy rzece. Uciekałem przed kojotami wysłanymi przez Smain'a(demona który chce zdobyć amulet Ying - Yang) 
Biegłem wzdłuż gęsto posadzonego lasu. A nurt w rzece był za silny, by go przepłynąć. Więc nie było jak skręcić. W końcu, gdy deptali mi po piętach zdecydowałem się przeskoczyć rzekę. Nie była ona strasznie gruba więc miałem szanse. Odbiłem się od lądu i przeskoczyłem. 
Kojoty też tak chciały lecz im się nie udało i wpadli do rzeki.
Poszedłem dalej. Szedłem spokoje oglądając piękne tereny, za rzeką. Rozejrzałem się i zobaczyłem jezioro. 
- "Zostanę przy nim na jakiś czas"- pomyślałem
Później poszedłem na polowanie. Po powrocie nastawał już mrok. Chciałem się napić, ale woda zrobiła, się jakaś dziwna. Była mętna i czarna. Zajrzałem w sam środek jeziora. Nie było widać tam mojego odbicia, ale jakiegoś czarnego wilka. Śmiał się. 
- Czego chcesz?!- krzyknąłem rozglądając się w około.
Odpowiedzi nie usłyszałem.
-"Jakiś dziwak" -pomyślałem i poszedłem sobie.
W pewnej chwili usłyszałem czyjeś kroki. 
- To na pewno kojoty- szepnąłem do siebie
Zacząłem warczeć i skoczyłem w krzaki, gdzie słyszałem kroki. Okazało się, że to nie były kojoty tylko jakaś wadera.
- Przepraszam! - zeskoczyłem z wilczycy- Jestem Oroz...
Pomogłem jej wstać.
- Co ci odbiło skacząc na mnie?! - zapytała gniewnie
- Myślałem, że to moi wrogowie kojoty....
- Ja jestem Shaniara, Alfa watahy Black.
- Aha - odezwałem się - A są jakieś wolne miejsca z wielką chęcią dołączę.
- Jasne, chodź pokażę ci tereny.
<Shaniara?>

Od Matrixa - CD Sjeny

-Chodźmy odwiedzić mojego tatę i moją mamę. Na pewno się ucieszą! - zaproponowałem.
-Nie ma sprawy! A...nie odwiedzimy Rose? - spytała zdziwiona.
-Rose jest w kiepskim stanie. Ma problem z Blu. Szczerze....Jestem po stronie Blu. - stwierdziłem.
-Ach, no tak. Coś mi wspominałeś. No to w drogę! - ruszyła żwawym krokiem ku jaskini. Wręcz biegła.
-Sjena! Uważaj! Nie tak szybko! - mówiłem.
-Niby dlaczego? - spytała zaskoczona.
-Jesteś w ciąży! Zapomniałaś? - przypomniałem jej.
-Jesteś nadwrażliwy. Nic mi nie będzie. - jednak zwolniła trochę tempa. Po chwili doszliśmy do jaskini moich rodziców.

<Sjena?>

niedziela, 26 stycznia 2014

Od Sjeny - CD Matrixa

Wskoczyłam Matrixowi w ramiona i pocałowałam go.
-Bardzo się cieszę. - powiedziałam uśmiechając się.
-Ja też. - pocałował mnie.

<Matrix?>

Od Matrixa - CD Rose

-Rose, on...Ja nie wiem co z nim będzie. - powiedziałem tracąc głos.
-Z kim? - spytała.
-Z ojcem! - krzyknąłem.- Nie wiem czy on przeżyje...
-Nie, NIE! ON MUSI ŻYĆ! - krzyczała spanikowana Rose. Podszedłem z nią do krwawiącego taty.
-Tato... - powiedziałem di nieruchomego ciała. - Odezwij się.
-Nie martwcie się o mnie. Nie jestem aż taki słaby. - otworzył oczy i spojrzał na nas. Próbował wstać, ale Rose mu wyraźnie nie pozwoliła.
-Musisz leżeć. - ostrzegła go. Po jakimś czasie, gdy przyszła Mara z Shaniarą, ojciec znalazł się w ciepłej jaskini i tam Mara próbowała go wyleczyć. Nadal nikt nie wie co mu los przyniesie.


Od Matrixa - CD Sjeny

-Ja też chciałbym... Chodź ze mną. - zaprowadziłem jej do mojego ukochanego miejsca. Do tajemniczego miejsca....


Tę noc spędziliśmy tutaj. Następnego dnia, wstałem dość późno i zauważyłem brak mojej partnerki. Pobiegłem nad wodopój i zobaczyłem tam prze szczęśliwą Sjenę.
-Coś się stało? - spytałem.
-Matrix..Będziesz ojcem! - krzyknęła z uśmiechem radości.

<Sjena?>

Od Rose - CD Blu

-Blu, myślisz, że czemu jestem taka smutna? - spytałam.
-No właśnie nie wiem. - odpowiedział.
-Bo jestem za młoda. - powiedziałam oschle. - A teraz muszę iść do jaskini.
-Rose, nie możesz wiecznie żyć nadzieją. - stwierdził Blu.
-Przecież ja jej już od dawna nie mam! - oburzyłam się i odbiegłam do niego. Zmierzałam w stronę Czarnego Jeziora.
-Gdzie biegniesz? - spytał.
-Nie wiem. Może tam, gdzie na zawsze zapomnę o wszystkim. - krzyknęłam, bo byłam już daleko. Odwróciwszy się na chwilę spostrzegłam, jak patrzy się na mnie zmartwiony. Biegłam dalej. Nie wiem czy zaczął za mną biec, ale gdy doszłam do Czarnego Jeziora, usłyszałam głos basiora:
-Po co tu przyszłaś? - spytał.
-Blu? - spytałam.
-Tak... - odpowiedział. - To jest to miejsce o którym mi mówiłaś?
-Tak.


Od Sjeny - CD Heather

Poszliśmy do jaskini alf.
-Witaj-powiedziałam uśmiechając się.
-Cześć-powiedziała alfa
-Co was tu sprowadza?-zapytała z zaciekawieniem.
-Ta wadera-wskazałam łapą na Heather- chce dołączyć do watahy.
-Jasne-alfa usmiechneła się

< Heather?>

Informacja

Teraz, jestem na feriach. I radzę wam wysyłać formualrze do Hermiona7520.
Nie mogę być cały czas jak zawsze. Ale pocieszenie! To tylko dziś : 2014-01-26 ;)

Nowy wilk!

Mamy nowego członka. Jest Nim Oroz.

Od Heather

Po tym głupim przypadku z niedźwiedziem postanowiłam się stąd wynieść. Kulejąc poszłam przed siebie. Poczułam intensywny zapach wilka. Im dłużej szłam, tym bardziej wyczuwalny był zapach. Więc nie jestem tu sama...
Zobaczyłam, że krzaki się poruszyły. Moja sierść na grzbiecie się zjeżyła. Obnażyłam zęby i zobaczyłam białą wilczycę. Warknęłam cicho:
- Kim jesteś?!
Nie odpowiedziała. Rzuciłam się na nią i wbiłam kły w jej szyję. Ona zadrapała mnie w brzuch. Przygniotłam ją do ziemi.
- Ej, spokojnie! - krzyknęła.
Zeszłam z noej i położyłam uszy po sobie. Powtórzyłam pytanie:
- Kim jesteś?
- Mam na imię Sjena. - odpowiedziała. - A ty?
- Heather. - mruknęłam niechętnie.
- Należysz do jakiejś watahy? - spytała.
- Nie, żyję samotnie. - odparłam.
- Chcesz może dołączyć do Watahy Niebieskiego Lasu? - uśmiechnęła się.
Nie odwzajemniłam uśmiechu. Uśmiechanie się nie było w moim stylu.
- W sumie to mogę. - powiedziałam.
(Sjena?)

Od Blu - CD Rose

Nie bardzo wiedziałem co powiedzieć. Dlaczego ona mi to mówi. I dla czego jest przy tym taka zakłopotana. W końcu przypomniałem sobie słowa Matrix'a. Ale nie chciałem dać temu wszystkiemu wiary. Czułem jakby ktoś zaczął wiązać na mojej szyi pętlę. Jakby chciał założyć mi obrożę i powiedzieć, że należę do niego.
- Rose... - powiedziałem cicho.
Samica odwróciła wzrok gdy próbowałem spojrzeć w jej oczy.
- Nie uważasz, że powinnaś poszukać sobie jakiegoś rówieśnika? - zapytałem błagalnie
Niestety Rose nadal nic nie odpowiadała. Byłem coraz to bardziej zrozpaczony.
- Rose... przecież ja mógł bym być twoim ojcem. - byłem załamany jej brakiem odpowiedzi.
Nie wiedziałem co mam jej jeszcze powiedzieć. Wpatrywałem się w nią błagalnie a w końcu ona powiedziała:

< Rose?>

Od Blu - CD Rose

Patrzałem na Vey'a z niedowierzaniem.
- To raczej niemożliwe - stwierdziłem uśmiechając się aby ukryć zakłopotanie, ale chyba mi to nie wyszło.
Vey patrzał na mnie z przekonaniem. Był pewien swoich słów. Spuściłem głowę nie wiedząc co dalej i nastała cisza. Po chwili powiedziałem:
- Vey?
- Tak?
- Co powinienem teraz zrobić? - spojrzałem na niego błagalnie.
- Zrób to co uważasz za słuszne - powiedział i odszedł.
Spojrzałem na Rose, która cały czas siedziała tam gdzie ją zostawiliśmy. Westchnąłem ciężko i podszedłem do niej mówiąc;
- Chodź, odprowadzę cię do domu.
Wadera nic nie mówiąc i nawet na mnie nie spoglądając ruszyła za mną. Miałem wrażenie, że jest urażona. Nie szła obok mnie ale trochę z tyłu. Nie miałem pojęcia co robić. Gdy w końcu znaleźliśmy się pod jaskinią stanąłem a samica bez słowa weszła do środka.
- Do zobaczenia! - zawołałem za nią ale odpowiedziało mi tylko moje echo.

sobota, 25 stycznia 2014

Od Sjeny - CD Matrixa

-Wiesz są wspaniałe. - uśmiechnęłam się.
-A chciałabyś zostać matką? - zapytał zaciekawiony Matrix.
-Tak!-krzyknęłam ale potem uspokoiłam się.
-To moje marzenie. - powiedziałam cicho do basiora. Patrzyliśmy na rozgwieżdżone niebo.

Od Rose - Ciąg Dlaszy

Puściłam się biegiem aby odnaleźć mamę z tatą. I znów coś strasznego. Nie, coś po prostu niewiarygodnego. Tata cały we krwi leżał przed przeciwnikiem. Johanna szlochała uwięziona w pobliskiej jaskini a ja stałam bezczynnie patrząc się na to wszystko. Matrix próbował walczyć z basiorem, jednak i on był już w krytycznym stanie. Podbiegłam do niego i przypominając sobie słowa czerwonego wilka krzyknęłam do złowrogiego samca:
-Poddaję się. - powiedziałam.
-Ha! - zaśmiał się.
-Rose! Nie rób tego! - krzyczał przerażony Matrix. O dziwo, przeciwnik spojrzał tylko na Johannę i odleciał.
-Jak.. - zaczął brat.
-Nieważne. - powiedziałam i pobiegłam sprawdzić stan taty. Myślałam, że już nie żyje.
-Rose... - zaczął Matrix.
-Tak? - spytałam.

<Matrix?>

piątek, 24 stycznia 2014

Od Matrixa - CD Sjeny

Leżeliśmy w blasku księżyca.
-Sjena... - zacząłem.
-Tak? - spytała.
-Myślałaś kiedyś o szczeniakach? - spytałem nieśmiało.
-Kiedyś tak. - odpowiedziała z uśmiechem.
-A teraz? Co o nich myślisz? - spytałem zaciekawiony.

<Sjena?>

Od Sjeny - Cd Matrixa

-Tak - uśmiechnęłam się do niego.
Przytulilismy się do sibie i poszlismy szukać idealnego miejsca.
Doszliśmy do pustego parku zakochanych.
Słońce już zachodziło, było uroczo. Tylko ja i Matrix.

<Matrix?>



Od Matrixa - CD Sjeny

-Nie kłam! - zaśmiałem się.
-Ja nie kłamię! - oburzyła się Sjena.
-Kłamiesz! Nie kochasz mnie najbardziej na świecie. To ja ciebie kocham najbardziej. - uśmiechnąłem się do niej. - Nikt nie kocha bardziej tak jak ja ciebie.
-To ty kłamiesz! - zaczęliśmy się sprzeczać żartobliwie kto kogo bardziej kocha aż w końcu stanęło na tym, że oboje kochamy siebie tak bardzo, że bardziej się nie da.
-Chciałabyś przenocować ze mną w jakimś....Gwieździstym i pięknym miejscu? -spytałem z szelmowskim uśmiechem.

<Sjena?>

Od Sjeny - CD Matrixa

-Tak!-krzyknęłam i wskoczyłam mu w ramiona.
Pocałowałam go i powiedziałam:
-Matrix?
-Tak?-zapytał
-Kocham cie najbardziej na świecie!-pocałowałam go.

<Matrix?>

Od Matrixa - Cd Sjeny

Byłam szczęśliwy...Nie, to było coś więcej.
-Czy to oznacza, że będziemy partnerami? - spytałem. Byłem pewny, że odpowie: tak. Jednak wolałem się upewnić. Gdyby powiedziała : nie, moje życie straciło by sens. Po prostu, moje życie by nie istniało.

<Sjena? ;)>

Od Sjeny - CD Matrixa

-Ja ciebie tez kocham! - krzyknęłam i pocałowałam go.
  Przytuliłam się do niego.
W końcu czułam się najszczęśliwsza na świecie, czułam się kochana.
Pocałowałam go jeszcze raz i powiedziałam:
-Matrix, bardzo się cieszę ciebie mam. - uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego.

<Matrix?>

Od Rose - CD Bastiona

Siedziałam na krańcu jaskini i płakałam z całych sił. Wszystko działo się za szybko. Na początku ten obcy basior pokonał mojego tatę, później Shaniarę, która próbowała mnie bronić. Mnie o dziwo zostawił. Powiedział, że dorwie moją mamę szybciej niż mi się wydaje. Teraz leżałam i zobaczyłam jak tata się budzi.
-Rose! - krzyknął gdy zobaczył, że płaczę. - Co się stało?
-On...poszedł s-szukać, mamy. - powiedziałam, połykając łzy. Tata usłyszawszy to, popędził biegiem do lasu. Myślał bowiem, że tak uciekła Johanna (moja mama). Poczułam do siebie wstyd. Ja tutaj marnuje czas, płacząc, a inni bronią mojej mamy, pomyślałam. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam za tatą. Biegłam ile sił w mięśniach i mój wzrok spostrzegł coś nadzwyczaj pięknego i dziwnego...


Nigdy tego wilka nie widziałam, ale z pewnością, nie chciał nam przynieść dobrej nowiny. Po chwili wylądował na ziemi i podszedł do mnie ze smutną miną.
-Kim jesteś? - spytałam.
-I tak nie zrozumiesz...Twojej rodzinie, nie watasze tylko rodzinie, czyli Johannie, Bastionowi i Matrixowi, zostało tylko dziesięć minut. - wyszeptał.
-To znaczy? - spytałam przerażona.
-Znam Ekwadora i wiem na co go stać. Matrixa może sobie odpuści ale Johanne i Bastiona na pewno nie. Ratuj ich bo inaczej stracisz rodzinę. - wyjaśnił.
-Ale jak? Co mam zrobić?! CO?! - krzyczałam spanikowana.
-Musisz się z nim zmierzyć... - powiedział.
-Nie, Nie! Pomóż mi! - prosiłam go, bo wiedziałam, że przegram z Ekwadorem.
-Nie mogę. - podszedł do mnie i dotknął łapą mojego policzka. - Jednak podpowiem ci co nie co. Musisz po prostu się poddać.
-Co?! - spytałam z niedowierzaniem.
-Uwierz mi. - puścił mi perskie oko i odleciał.

C.D.N

Od Matrixa - CD Sjeny

Siedziałem sztywno, wpatrując się w Sjenę. Jej gest wyswobodził mnie z bólu, który był spowodowany brakiem mojej odwagi. Nie potrafiłem powiedzieć mojej towarzyszce, jak bardzo ją kocham i jak bardzo jej potrzebuję. Jednak musiałem coś zrobić ze swoim życiem.
-Sjena... - zacząłem.
-Przepraszam. - wyszeptała zawstydzona.
-Nie przepraszaj. - podszedłem do niej i pocałowałem ją tak namiętnie, że o mało nie straciłem równowagi. - Muszę ci coś powiedzieć. - dokończyłem po pocałunku.
-Tak? - patrzyła na mnie wyraźnie podekscytowana i zaskoczona moim zachowaniem.
-Sjeno, kocham cię. - wyszeptałem cicho. Przybliżyłem się do niej i dodałem:
-Jesteś jedyną wartością mojego życia...

<Sjena?>

Od Sjeny - CD Matrixa

Zarumieniłam się. Musiałam mu podziękować za wszystko co dla mnie zrobił. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
Uśmiechnęłam się do niego.

<Matrix?Sorki ze takie krótkie>

czwartek, 23 stycznia 2014

Od Matrixa - CD Sjeny

Postanowiłem wykorzystać ten moment.
-Ale wiesz co zauważyłem? Że w watahach niebieskiego lasu, nie ma tak pięknych wader jak ty. Więc będę miał problem. - uśmiechnąłem się do niej ponownie. Stworzyłem mrok.
-Co to jest? - spytała Sjena wyraźnie wystraszona.
-To ja. Ja stworzyłem ten mrok. - stwierdziłem z łobuzerską miną. - No a powracając do tego co wcześniej powiedziałem, to co myślisz o tym co powiedziałem? Bo widzisz, wychodzi na to, że zostałaś mi się tylko ty.

<Sjena?>

Od Sjeny - CD Matrixa


-Ty powiedziałeś ze jestem piękna?-zapytałam zdziwiona.
-Tak-basior uśmiechnął się do mnie.
-Dzięki, nikt do mnie tak nie powiedział. - zarumieniłam się.

<Matrix?>

Od Matrixa - CD Sjeny

-O czym tak zawzięcie myślisz? - spytałem wadery.
-O życiu...O mojej przyszłości. - odpowiedziała zadumana.
-Masz już jakieś plany? - spytałem zaciekawiony.
-Nie wiem sama. Nie wiem, czy zdołam założyć w przyszłości rodzinę, nie wiem, czy odejdę stąd czy raczej zostanę tu do śmierci... - wyjaśniła.
-Ach, ja mam plany. Zamierzam znaleźć tu tak piękną waderę jak ty i sprawować w przyszłości tutaj stanowisko Bety. - opowiedziałem jej, uśmiechając się do niej szelmowsko.

<Sjena?>

Od Sjeny - CD Matrixa

-Dobrze - uśmiechnęłam się słodko do basiora.
 Szliśmy przez piękne tereny i łąki.
W końcu doszliśmy do miejsca które najbardziej mi się podobało.
Do Wodopoju, jednak nie było tam żadnego wilka.
 Położyłam się przy wodopoju, włożyłam łapę do wody i patrzyłam ze smutną mina w swoje odbicie

<Martix?>

Od Matrixa - CD Sjeny

-Sjena. - zacząłem. - Ja tylko rozmyślam.
-O czym? - spytała zaskoczona.
-O tym, że życie jest niesprawiedliwe. Ja miałem szczęśliwe dzieciństwo a ty? Ty nie miałaś dzieciństwa! - oburzyłem się. Wstałem i posłałem waderze spojrzenie pełne współczucia. Po chwili wstała i ona. Przyjrzałem jej się dokładniej i stwierdziłem, że ma bardzo oryginalną urodę.
-Przejdziesz się ze mną? - zaproponowałem.

<Sjena?>

Od Sjeny - CD Matrixa


-Zostali zabici-powiedziałam patrząc na niego
-Bardzo mi przykro-powiedział zasmucony ze spuszczoną głową
-To nie twoja wina-powiedziałam przestając płakać
Usiadłam obok basiora i podniosłam jego głowe.
-Nie martw się-powiedziałam patrząc na niego z uśmiechnem
-Naprawde nic się nie stało-popatrzyłam się na basiora uroczo się usmiechając.
Zawsze musiałam popsuć humor kazdego byłam strasznie zła że wilka którego bardzo lubiałam,bo jako jedyny tyle czasu ze mną spedził ogarneła rozpacz.

<Matrix?>



Od Bastiona

Spałem sobie smacznie w jaskini. Miałem piękny sen. Śniła mi się Johanna. Nasze początki były wspaniałe. Jednak ten cudny sen przerwał głośny charkot. Wstałem i zobaczyłem Shaniarę warczącą na jakiegoś basiora. Zdawało mi się, że był to Roran, ale myliłem się. Podszedłem do Alfy aby jej pomóc.
-Wynoś się stąd! - ryknąłem na basiora. Ten tylko się zaśmiał.
-Ha! Myślisz, że tak łatwo odejdę? Odejdę jak mi oddacie Johanne! - powiedział po chwili. Zamarłem.
-Wynoś się! Nikt tu nie będzie ci nic oddawał! - rzuciłem się na niego i wtedy przyszła Johanna. Tylko nie to, pomyślałem. Na szczęście Shaniara wiedziała co robić i puściła jej przerażone perskie oko i ułożyła pysk mówiąc: "Uciekaj! On przyszedł po ciebie!". Walczyłem z całych sił. W końcu padłem jak martwy. Gdy się ocknąłem zobaczyłem płaczącą Rose.

<Rose? Co się stało?>

Od Rose - Zadanie III.

Dziś postanowiłam pójść nad jezioro. Było co prawda już ciemno i robiła się czarna noc, ale nie mogłam zasnąć. Gdy doszłam do jeziora, poczułam, że chyba powinnam iść spać, bo po prostu jezioro było tak czarne, jak nigdy dotąd! Nie wiedziałam, czy jestem daltonistką czy kim, ale nie wierzyłam własnym oczom. Z daleka ujrzałam Matrixa, który przyglądał się księżycowi. Podeszłam do niego.
-Matrix, co się dzieje z tym jeziorem? Jest aż za bardzo czarne! - wyżaliłam się bratu.
-Co? - spytał. Chyba mnie nie rozumiał.
-No chodź! - powiedziałam zniecierpliwiona. Poszedł posłusznie za mną i zobaczywszy jezioro zrobił wielkie oczy.
-Co się z nim...-zaczął.
-No właśnie! - przerwałam mu. -Słuchaj, to może być robota jakiś złych duchów. Musimy to naprawić!
-Chodźmy po Shaniarę! - zaproponował.
-Nie! Zacznie się Martwić. Mam pomysł! Czaruj tutaj swoimi żywiołami a ja zaraz wrócę. - i nie zwracając uwagi na minę brata pobiegłam do wodopoju. Zanurkowałam z nadzieją, że znajdę to jakieś pozostałości po ludziach, którzy na pewno tu kiedyś byli. Udało się! Znalazłam jakieś wiaderko. Pospiesznie napełniłam je jasną wodą z wodopoju i powróciłam do Matrixa.
-Co ty kombinujesz? -spytał zdziwiony.
-Patrz na księżyc! - rozkazałam mu. Nie wiem co ja kombinowałam. Po prostu kierowałam się instynktem. Wlałam wodę do czarnego jeziora, a to natychmiast rozbłysło światłem. Podbiegłam do Księżyca i zaczęłam głośno nawoływać. Jezioro zrobiło się znów normalne a Matrix patrzył na mnie z niedowierzaniem.

Ocena: 5
Komentarz: BRAWO! SUPER! MEGA! EXTRA!
Nagroda: 60 WM

Od Evie

Wędrowałam samotnie po świecie. Nie było mi z tym źle, bo sama odeszłam od watahy. Byłam już dorosła. Jednak nie radziłam sobie w życiu samotnika. Musiałam znaleźć jakąś watahę. Bo spotkaniu z ludźmi, którzy o dziwo nie mieli zamiaru mnie zabić, wystraszyłam się bo nie byłam przyzwyczajona do ich towarzystwa. Zabrakło zwierzyny do polowania i zaczynałam się poważnie martwić. Znalazłam jakiś las i padłam tam jak martwa. I wtedy usłyszałam głos.
-Czy nic ci nie jest? - spytał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śnieżnobiałą waderę. Wstałam.
-Nie...Czy masz jakąś watahę? - spytałam.
-Tak. Jestem Alfą w jednej z nich. - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Mogę dołączyć? - spytałam z nadzieją.
-Do watahy Dnia, możesz. Tam Alfą jest Kathine. Na pewno cię przyjmie. - mówiła.
-Jak ja się cieszę! - powiedziałam.
-Chodź, pójdziemy do niej. - zaproponowała wadera.
-Jak masz na imię? - spytałam. - Ja jestem Evie.
-Ja Shaniara. - odpowiedziała.

<Shaniara?>

Od Matrixa - CD Sjeny

Sjena odsunęła się a ja usłyszałem dziwne odgłosy. Pomyślałem, że Sjena płacze, ale nie miałem wyjaśnienia dlaczego. Czy Rose ją obraziła? nie przypominałem sobie tego. Postanowiłem nie przeszkadzać Sjenie, więc powiedziałem:
-Sjena, zaraz wrócę. Idę się przejść. - nawet się na mnie nie spojrzała, ale ja kątem oka, mijając ją, zauważyłem, że płacze. Kiwnęła głową a ja poszedłem sam nie wiem gdzie. Po kwadransie wróciłem do niej. Sjena nadal płakała. Postanowiłem się wreszcie odezwać.
-Sjena, co się stało? - spytałem zmartwiony.
-Przypomniałam sobie moją rodzinę. - powiedziała przez łzy. Kamień spadł mi z serca, że chodzi tylko oto. Jednak to nie zmieniało ani mojego ani jej samopoczucia.
-Rozumiem cię...A co się z nią stało? - spytałem, dając jej możliwość wyżalenia się mi.

<Sjena?>

Od Sjeny - CD Matrixa


Doszliśmy na polanę, leżała tam wadera Rose.
-Cześć, jestem Sjena. - powiedziałam nieśmiało.
-Witaj, jestem Rose. - wadera wstała i uśmiechnęła się do mnie.
-Należysz już do naszej watahy? - zapytała nadal się uśmiechając.
 -Tak już od kilku dni. - powiedziałam zawstydzona.
-Dobrze bardzo was przepraszam, ale muszę iść pozałatwiać parę spraw.
Powiedziała i poszła.
Usiadłam na trawie i wpatrywałam się w niebo, odsunęłam się od Matrixa bo poleciało mi kilka łez dlatego że przypomniała mi się moja rodzina.

<Matrix?>




Od Matrixa - CD Sjeny

Słyszałem jakiś cichy śpiew. Spojrzałem na Sjenę.
-To ty? - spytałem.
-Y, Tak. - odpowiedziała nieśmiało, zawstydzona.
-Od kiedy w ogóle należysz do tej watahy? - byłem ciekaw.
-Od jakiegoś czasu. - rzekła wymijająco.
-Aha. Poznałaś Rose?
-Nie miałam okazji. - odparła.
-To moja siostra. - stwierdziłem z uśmiechem. - Może pójdziemy do niej? Pewnie jest na polanie.
-Jane! - zgodziła się.

<Sjena?>

środa, 22 stycznia 2014

Od Sjeny - CD Matrixa


Cześć ja jestem Matrix-basior usmiechnoł się do mnie
Był bardzo mily.
Moze cię oprowadzę?-zapytał
A jak chcesz -poszłam obok niego.
Szlismy przez piękne okolice watahy.
Ja jak zawsze lekko i po cichu sobie podśpiewywałam by nikt nie usłyszal.

<Matrix? >
 

Od Matrixa

Wędrowałem po lesie, szukając jakiegoś basiora. Chciałem z kimś pogadać. Zobaczyłem w oddali jakąś sylwetkę. Jednak to nie był basior, tylko jakaś wadera. Podszedłem do niej.
-Kim jesteś? - spytałem.
-Sejna. - uśmiechnęła się.

<Sejna?>

Od Johanny

Spacerowałam po Niebieskich Ogrodach. Było tu pięknie. Miałam wielką ochotę spotkać Shaniarę. Spytać co u niej słychać i w ogóle. O dziwo, moje marzenie się spełniło. Przechadzała się nie daleko mnie.
-Witaj, Shaniaro! - przywitałam ją.
-Cześć, Johanna. Co u ciebie słychać? - spytała przyjaźnie.
-W sumie to nic specjalnego. Dzieciaki rosną. Nawet podejrzewam o coś Rose. - wyjawiłam.
-To znaczy? - spytała Shaniara.
-Chyba się zakochała...w Blu. - Shaniara popatrzyła na mnie zaskoczona.

<Shaniara?>

poniedziałek, 20 stycznia 2014

od Mary

Spacerowałam sobie ale i tak źle się czułam, wszystko mi się plątało w głowie. 
Prędko transmutowałam się w uskrzydlonego wilka i poleciałam do jaskini.
- Shaniara! - wrzasnęłam widząc alfę 
- Hmm... ? - powiedziała
- Ja chcę być duchem, ale nie wiem jak, no czy jak od razu się uśmiercę to nim będę czy jak? - zapytałam
Shaniara zrobiła wielkie oczy.
- Duchem!? - powiedziała w końcu
- Tak, czy wiesz coś o tym? W końcu jesteś boginią bogów, i czy bym mogła się kontaktować z wilkami? Bo może Tina... Wiesz - odparłam
<Shaniara, możesz mi pomóc?>