Wędrowałam samotnie po świecie. Nie było mi z tym źle, bo sama odeszłam od watahy. Byłam już dorosła. Jednak nie radziłam sobie w życiu samotnika. Musiałam znaleźć jakąś watahę. Bo spotkaniu z ludźmi, którzy o dziwo nie mieli zamiaru mnie zabić, wystraszyłam się bo nie byłam przyzwyczajona do ich towarzystwa. Zabrakło zwierzyny do polowania i zaczynałam się poważnie martwić. Znalazłam jakiś las i padłam tam jak martwa. I wtedy usłyszałam głos.
-Czy nic ci nie jest? - spytał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śnieżnobiałą waderę. Wstałam.
-Nie...Czy masz jakąś watahę? - spytałam.
-Tak. Jestem Alfą w jednej z nich. - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Mogę dołączyć? - spytałam z nadzieją.
-Do watahy Dnia, możesz. Tam Alfą jest Kathine. Na pewno cię przyjmie. - mówiła.
-Jak ja się cieszę! - powiedziałam.
-Chodź, pójdziemy do niej. - zaproponowała wadera.
-Jak masz na imię? - spytałam. - Ja jestem Evie.
-Ja Shaniara. - odpowiedziała.
<Shaniara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz