Poszliśmy razem przez las.
- Chodź - powiedziałem wesoło - znam fajne skróty.
Pobiegliśmy między drzewami. Przed nami było urwisko. Nie było strome. Z klifu widzieliśmy już jaskinie. Zerwałem wielkiego mocnego liścia.
- Wskakuj - powiedziałem i siadłem za nią.
Ruszyliśmy, odepchnąłem nas od ziemi. W kilka sekund byliśmy na dole.
- Podobało się? - uśmiechnąłem się do Rose.
- Tak - powiedziała uśmiechnięta.
Później, po odwiedzinach u Alfy. Poszliśmy na spacer. Odwiedziliśmy łąkę.
- Może pójdziemy na polowanie?
- Chciałabym, ale jestem wegetarianką.
- Aha - powiedziałem i wziąłem do pyska trochę rośli.
Zaśmiała się.
- Tych roślin się nie je, są takie specjalne.
- Czyli jakie?- zapytałem wypluwając resztę zieleni.
<Rose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz