Spałem sobie smacznie w jaskini. Miałem piękny sen. Śniła mi się Johanna. Nasze początki były wspaniałe. Jednak ten cudny sen przerwał głośny charkot. Wstałem i zobaczyłem Shaniarę warczącą na jakiegoś basiora. Zdawało mi się, że był to Roran, ale myliłem się. Podszedłem do Alfy aby jej pomóc.
-Wynoś się stąd! - ryknąłem na basiora. Ten tylko się zaśmiał.
-Ha! Myślisz, że tak łatwo odejdę? Odejdę jak mi oddacie Johanne! - powiedział po chwili. Zamarłem.
-Wynoś się! Nikt tu nie będzie ci nic oddawał! - rzuciłem się na niego i wtedy przyszła Johanna. Tylko nie to, pomyślałem. Na szczęście Shaniara wiedziała co robić i puściła jej przerażone perskie oko i ułożyła pysk mówiąc: "Uciekaj! On przyszedł po ciebie!". Walczyłem z całych sił. W końcu padłem jak martwy. Gdy się ocknąłem zobaczyłem płaczącą Rose.
<Rose? Co się stało?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz