I nadszedł ten okrutny dzień. Musiałam odejść od watahy. Nie chciałam bo bardzo kochałam swoją rodzinę, tak jak ona mnie.
-Trzymaj się,Alice!-krzyczeli na odchodne.
Nie za bardzo wiedziałam, w którą stronę mam iść, więc biegłam prosto przed siebie. Ufałam wszystkim wilkom, bo nigdy nic złego mi się z ich strony nie przytrafiło. Zobaczyłam białą waderę ze skrzydłami. Podeszłam do niej i skuliłam się (traktowałam to jako formę ukłonu).
-Witaj.-powiedziałam.
-Witam cię. Kim jesteś?-spytała łagodnie.
-Jestem Alice. A ty?-spytałam.
-Shaniara. Czy chciałabyś dołączyć do mojej watahy?-Ta propozycja mnie bardzo ucieszyła. Tego właśnie szukałam.
-Pewnie!-zgodziłam się.
<Shaniara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz