Siedziałem w jaskini patrząc na moje wyrośnięte już dzieci. Zastanawiałem się, jak będzie odgrywał swoją rolę, ten cichy i zamknięty w sobie Vey. Siedział on właśnie samotnie patrząc na swoje łapy. Miał martwe wręcz oczy.
-Synu.-zawołałem.-Czy coś Cię trapi?
-Nie, tato. Zastanawiałem się właśnie nad tym, dlaczego akurat ja.-wyjaśnił. A więc do niego jeszcze nie dotarło kim będzie w przyszłości.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz